Pan Piotr do pani Magdy: Chcesz kanapkę z szynką? Pani Magda: Skąd, jestem wegetarianką! Piotr: Akurat! Magda: Serio. Piotr: Widziałem wczoraj jak jadłaś gumisie. Magda (ironicznie): One nie są z niedźwiedziego mięsa. Piotr (równie ironicznie): Ale są z wieprzowej żelatyny. Magda: (cisza).
– Nie wiem ilu mamy w mieście wegetarian. Nie wszyscy wegetarianie trafiają do naszego baru, nie wszyscy nasi klienci w ogóle nie jedzą mięsa – mówi Mieczysław Gawrysiuk, właściciel lubelskiego "Wegetarianina”, który działa od lat 16. W podwórku przy Narutowicza nie ma tylu klientów co kiedyś, ale Gawrysiuk szacuje, że 100–200 osób dziennie u niego jada. – Dużo starszych osób przychodzi, ale rozumiem, że chodzi o niskie ceny naszych dań.
Pytany jak przez 16 lat zmieniło się menu w barze wymienia brokuły i bakłażany. – Kiedyś te warzywa były praktycznie nieznane, dopiero od niedawna nie wyobrażamy sobie dań bez brokułów i jemy ich dużo. Gdy zaczynaliśmy, nikt o nich nie słyszał – mówi właściciel baru, który uważa, że fala zainteresowania dietą wegetariańską minęła. A zakupy orzeszków czy fasoli w jego sklepie przegrywają z zakupami w supermarketach.
Najwyższy stopień nie-jedzenia
Najostrzejsza forma wegetarianizmu to frutarianizm. Frutarianie nie zgadzają się na uśmiercanie roślin. Nie tylko nie jedzą mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, ale także żadnych owoców i warzyw, które trzeba zrywać lub wyrywać siłą (np. sałata, marchewka). Jedzą tylko to spadnie z drzew czy krzewów siłami natury: jak jabłka czy wysypane z otwartego strąka fasolki.
Jedną z odmian wegetarianizmu jest witarianizm. Osoby będące na tej diecie wystrzegają się wszelkich gotowanych potraw. Jedzą jedynie surowe warzywa i owoce, nie piją także kawy ani herbaty.
Zabijanie na śniadanie
– Nie można powiedzieć jednoznacznie, czy jest to dieta zdrowsza od diety osób jedzących mięso. Dieta wegeteriańska, o ile jest dobrze skomponowana, może służyć zdrowiu. Na ogół jest oparta na warzywach, owocach, tłuszczach roślinnych, orzechach i nasionach warzyw strączkowych. Wszystkie te produkty rzadko występują w diecie przeciętnego "mięsożercy”. A szkoda – uważa Agnieszka Piskała, specjalista ds. żywienia z Nestlé Polska, której zdaniem dieta wegetariańska to po prostu jeden ze sposobów odżywiania się.
Pytana, gdzie wegetarianie powinni szukać substytutów mięsa wylicza, oprócz soi, bób, fasolę, groch, soczewicę, cieciorkę. – Jeśli chcemy stosować dietę wegetariańską powinniśmy skorzystać ze sprawdzonych sposobów łączenia różnych produktów, aby dostarczyć sobie wszystkich niezbędnych aminokwasów np. zboża + mleko, soja + kukurydza czy czerwona fasola + ryż.
Jedno oko przymknięte
Podobno najciekawszym zjawiskiem socjologicznym jest tzw. wegetariańska pół-widoczność. Wiele osób deklaruje, że nie je mięsa bo im żal zabijanych zwierząt. I nie kupują mięsa. Ale nie zauważają, że w różnych produktach są surowce pochodzenia zwierzęcego. Na przykład wielu wegetarian je sery żółte. Zrobione są z mleka robi się je używając enzymu z żołądków cielaków. Żelki (gumisie) czy serniki na zimno mają w składzie żelatynę wieprzową. Prawdziwy wegetarianin powinien z nich zrezygnować.
Co zrobić dziś
Celem święta wegetarian jest promocja odżywiania z ograniczeniem (w różnym stopniu) produktów zwierzęcych. Fachowo nazywając diety, w których jedzenie mięsa jest ograniczone do niektórych jego gatunków nie są dietami wegetariańskimi. Semiwegetarianie jedzą mięso białe (ryby i drób) i produkty pochodzenie zwierzęcego (jaja, mleko, miód). Nie jedzą mięsa czerwonego (wołowina i wieprzowina). Pollowegetarianie jedzą tylko drób. Ichtiwegetarianie akceptują w swej diecie jedynie ryby.
– Nie rezygnuj ze schabowego na zawsze, ale spróbuj ograniczyć mięso. Nawet jeśli nie robią na tobie wrażenia zdjęcia z rzeźni czy ferm. Potraktuj to jak nowość w jadłospisie. Możliwe, że będziesz zdrowszy. Jest tyle samo "za” jak i "przeciw” wegetarianizmowi – mówi Michał Kowalewski, dietetyk. – Ja zawsze radzę: ze smakiem. Choć czytałem o różnych dietach. Na przykład o breatharianizmie czyli odżywianiu się samą energią słoneczną. Niestety brak naukowych dowodów, czy ktoś taką dietę przeżył.
Korzystałam z materiałów Nestlé Polska