Edyta Borowicz-Czuchryta, nauczycielka z lubartowskiego gimnazjum, rocznie wysyła kilkadziesiąt listów do sławnych osób z zaproszeniem do szkoły. W ciągu czterech lat uczniów odwiedzili już m.in. Cezary Żak, Wojciech Malajkat czy Krzysztof Respondek.
Nauczycielka mówi, że pomysł narodził się, kiedy jeszcze sama była uczennicą. - Tego mi brakowało w szkole - przyznaje Edyta Borowicz-Czuchryta, nauczycielka języka angielskiego w Gimnazjum nr 2 w Lubartowie. - Kiedy sama zaczęłam pracę w szkole, pomyślałam, żeby zrobić coś więcej dla moich uczniów. Żeby mieli jakieś przyjemności wśród ciężkiej pracy, jaką jest nauka.
Pertraktacje z żoną
- Do Wojtka Malajkata napisałam na adres Teatru Narodowego. Odpisała mi jego żona Katarzyna i z nią prowadziłam całą korespondencję. Ustaliłyśmy wszystko łącznie z terminem - wspomina. Również Cezarego Żaka namierzyła w teatrze. Odpisał mailem, że chętnie się spotka. Ale wtedy zaczęło się kręcenie kolejnej serii "Rancza” i wszystko się odwlekło.
Gwiazdy nie tylko zapraszają, ale i same przyjeżdżają. Pierwszymi gośćmi w szkole był kabaret z Lubelszczyzny, Ani Mru-Mru. - Zapytali, czy młodzież coś dla nich przygotuje. I od tego się zaczęło, że uczniowie zawsze szykują dla gości skecze, piosenki i pytania - opowiada nauczycielka.
\"Piasek” waszych rodziców
- Ja najbardziej bałam się spotkania z Krzysztofem Piaseckim. Jak odpisał, że nas odwiedzi, to młodzież myślała, że to chodzi o Andrzeja "Piaska” Piasecznego. Musiałam im wytłumaczyć, że ten, który przyjedzie to "Piasek” ich rodziców. Ale wyszło fantastycznie i myślę, że pan Krzysztof zyskał nowych fanów - opowiada pani Edyta.
Dodaje, że niespodziankę sprawił też Kevin Aiston, który po spotkaniu w szkole poszedł do lubartowskich strażaków i zasiedział się u nich 3 godziny.
- Szczerze mówiąc, nie wybieram gwiazd, tylko piszę do wszystkich jak leci. Może to jest tak, że odpowiadają ci fajni? - żartuje kobieta.
Tort dla Stuhra
Później napisała do Jolanty Kwaśniewskiej, która zaprosiła młodzież do swojej fundacji w Warszawie. - Uczniowie jechali na to spotkanie z mieszanymi uczuciami, bo postrzegali ją jako osobę zdystansowaną. Ale, jak opowiada nauczycielka, po 5 minutach spotkania pani prezydentowa miała młodzież u swoich stóp. Byli bardzo podbudowani, gdy zaczęła pytać o ich działania wolontariackie, o odwiedzanie chorych w szpitalach.
List do królowej
- Napisałam, że wybieramy się z klasą do Londynu i zapytałam, czy nie zechcieliby nas zaprosić na herbatę. Odpowiedzieli, że z powodu nawału wcześniej zaplanowanych obowiązków nie znajdą czasu.
Kilkanaście dni temu klasa znów odwiedziła wyspiarzy. Wizyta była oczywiście poprzedzona korespondencją i… - W poniedziałek przed wyjazdem dostałam odpowiedź od królowej, że zapoznała się z listami, życzy nam miłego pobytu, ale nie znajdzie czasu dla nas. Dzień później przyszedł list od księcia Karola, który również nie mógł się spotkać, ale przesłał pięknie wydane materiały o monarchii.
- Kiedy wróciliśmy, miny nam zrzedły: kilka godzin po naszym wyjeździe przyszedł list od premiera Browna. Podał numer do asystentki, która miała nas oprowadzić po siedzibie premiera i zaproponował zwiedzanie parlamentu. Napisał nawet, że gdyby akurat miał czas, to chętnie wyjdzie do nas na chwilę - opowiada Borowicz-Czuchryta.
Polscy politycy też dostawali listy z Lubartowa, ale odpisał tylko premier Tusk i Bronisław Komorowski. - Nie mają czasu, by przyjechać, ale chociaż przysłali list - dodaje anglistka. - Reszta milczy.
Do Kuby z rodzicami
Autograf za pieniądze
Niektóre gwiazdy nie pozwalały na robienie zdjęć. - To też jest nauka. Zobaczyli ogromną różnice między zachowaniem danej osoby przed kamerami, gdzie była uśmiechnięta i wyluzowana, jak jeden z prowadzących popularny program rozrywkowy. Kiedy kamery zostały wyłączone i młodzież podeszła zapytać, czy mogą z nim chwilę porozmawiać, to powiedział, że absolutnie nie, bo to jest show-biznes.