Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

6 grudnia 2001 r.
16:07
Edytuj ten wpis

Zwierzenia papugi

0 0 A A

Lech Falandysz: - Czasami wygodniej, bardziej komfortowo jest siedzieć we względnie wygodnym więzieniu, aniżeli żyć na wolności. Ale czy o to chodzi?

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Czy wie pan, jak potocznie mówi się o pańskiej dzisiejszej profesji?
- Wiem. Adwokat to inaczej papuga, najmimorda albo nawet kauzyperda.
• Nie brzmi to specjalnie sympatycznie...
- Lud nie kocha adwokatów, dlatego że - będąc w swoim przekonaniu niewinny - musi im płacić. A władza, szczególnie ludowa, miała inne powody, by nie lubić adwokatów: spiskowali przeciwko niej.
• Mimo wszystko uniwersytecki prestiż zamienił pan na mamonę.
- Z czegoś trzeba utrzymać czworo dzieci (piąty, najstarszy, już sam zarabia) żonę, siebie, kota, psa. Zresztą najmimordą zostałem po czterdziestce, tak jak mój ojciec. Czyli prawdopodobnie jest to przypadłość dziedziczna.
• Skoro o ojcu mowa - z tego, co wyczytałem w pachnącym jeszcze farbą drukarską tomiku "Warto zostać prawnikiem” pańskiego autorstwa, pochodzimy z tej samej lubelskiej gleby.
- Tak. Mój ojciec, Józef Falandysz, urodził się w 1910 r. w Tarnogrodzie koło Biłgoraja jako dziesiąte, najmłodsze dziecko w rodzinie tamtejszego stolarza. Wprost nie do wiary, szczególnie jak na tamte czasy: niemal cała dziesiątka zdobyła wyższe wykształcenie! Ojciec ukończył prawo na KUL, a gdy miał zaledwie 29 lat, był już naczelnikiem w warszawskiej Izbie Skarbowej przy ul. Lindleya.
W tym charakterze zastała go wojna, którą przeżył nie tylko szczęśliwie, ale nawet jako podwójny bohater. Nie opowiadał o tym, a już szczególnie głęboko milczał do pięćdziesiątego szóstego. Dopiero od ludzi dowiedziałem się, że pod koniec 1939 r. z garstką zaufanych osób przedarł się do Mińska na Białorusi, wykopał ukryte tam pieniądze oraz depozyty skarbu państwa polskiego i przewiózł je w okolice Warszawy. Po wojnie cały ten olbrzymi majątek, obliczany na 2 miliony dolarów amerykańskich, przekazał pierwszemu ministrowi finansów. Gdy znajomi pukali się w czoło i mówili: "Komunę wspomogłeś!”, odpowiadał: "Nie były nasze, tylko skarbu państwa, trzeba było oddać”. Ma za to tabliczkę na Lindleya, że "Polska jest jego dłużniczką...”
Mój, niepozornej postury, ojciec w czasie powstania warszawskiego był dowódca plutonu wchodzącego w skład batalionu AK "Ruczaj”, który wsławił się zdobyciem tzw. Małej Pasty. Takich ludzi rodziła ziemia lubelska.
To on przyciągnął mnie do adwokatury. Miał ze mną masę kłopotów, byłem pięknoduchem, bałaganiłem. Ale musiał wiedzieć, że mi imponuje, że jest dla mnie wzorem. Gdy wróciłem do jego świata, jego już nie było. Nie zdążyłem mu o tym wszystkim powiedzieć.
• Który okres ze swego życia wspomina pan jako najciekawszy?
- Każdy czas miał swoje uroki. Pod względem emocjonalnym nic nie przebije czasów studenckich. Dobrze wspominam też początek lat 80., kiedy rodziła się Solidarność. Choć byłem już statecznym czterdziestolatkiem, ale ten zryw spodobał mi się, był mi bliski. Potem była praca u Wałęsy ...
• Jak został pan prezydenckim prawnikiem?
- Szczerze mówiąc, do dzisiaj nie wszystko wiem, co było grane i przez kogo. Wiem, że właśnie wtedy kończył się pokój pomiędzy prezydentem Wałęsą a Kaczyńskimi. Wachowski z Drzycimskim szukali nowej ekipy, która miała ich zastąpić. I podobno ksiądz Cybula wypatrzył mnie w telewizji, gdzie ja wtedy dużo i - jak na tamte czasy - odważnie wygadywałem. Do współpracy z kancelarią prezydencką oficjalnie zaprosił mnie kolega po fachu i przyjaciel, Andrzej Zakrzewski. Najpierw zostałem dyrektorem biura prawnego, a później podsekretarzem stanu odpowiedzialnym za sprawy prawne.
• I wówczas zaczęła się słynna "falandyzacja prawa”. Przypomnijmy, że oznaczało to uznanie dla pańskiego sprytu
w poszukiwaniu różnych furtek, ale i dezaprobatę dla naciągania prawa.
- Wyjaśnijmy od razu, że nie chodziło tu bynajmniej o nadużywanie prawa, w szczególności dla niesłusznych celów. Prezydenta Wałęsę cechowało słynne niekonwencjonalne postępowanie i takie wypowiedzi, dyktowane najczęściej słusznymi intencjami, dla których należało znaleźć prawną "podkładkę”. Dla ilustracji: Pewnego dnia dzwonią do mnie dziennikarze z pytaniem: Jak mógł Wałęsa mianować Marka Markiewicza przewodniczącym Rady Radiofonii i Telewizji, skoro nie tylko nie ma takich uprawnień, ale nawet nie ma jeszcze rady? Szczerze wyjaśniam, że dopiero od nich dowiaduję się o tym fakcie. Wierzą mi, bo sposób postępowania prezydenta był powszechnie znany. Proszę o telefony za godzinę i zaczynam intensywne myślenie. Za godzinę dzwoniącym odpowiadałem: "Prezydent nie mianował, a desygnował na stanowisko ... A to oznacza co innego”. Owo "desygnowanie” przetrwało w kancelarii prezydenckiej dłużej aniżeli ja. Swoją służbę zacząłem pod koniec 1991 r., a zakończyłem na początku 1995.
• Kiedy było najtrudniej?
- Chyba najbardziej dramatyczne chwile łączyły się z rozwiązaniem Sejmu w 1993 r. Pełen emocji mówiłem do Wachowskiego, żeby jak najpóźniej ogłosić tę decyzję, aby udało się ściągnąć posiłki. Bo wyobrażałem sobie, że będzie to horror: posłowie zabarykadują się na sali sejmowej, naściągają styropianu, flagi biało-czerwone wywieszą, portret Dziadka wystawią. Bez interwencji sił porządkowych się nie obejdzie. Ale oto dostajemy wiadomość: "Posłowie swoje tabliczki z foteli odkręcają, a ci, którzy nie pobrali jeszcze diet, stoją przed kasą”. Ech - pomyślałem - husarze, kosynierzy, ułani...
• Uwagę zwraca szacunek,
z jakim pan w każdej sytuacji wyraża się o Lechu Wałęsie.
- To był i jest niezwykły człowiek. W sposób genialny wykorzystując różne sytuacje międzynarodowe, w tym upadek komunizmu w Związku Radzieckim, przeprowadził długotrwałą akcję, w wyniku której zaistniała wolna Polska. On sam mówił, że ludzie dzielą się na ludzi walki i ludzi konstrukcji. On należał do tych pierwszych, czego dowiodła jego prezydentura. Przetrwał tylko jedną kadencję, bo nie miał pomysłu ani sił, aby nową Polskę, już w warunkach wolności, budować. Nie chcę przesadzać w analogiach, ale podobne kłopoty miał Piłsudski. Także jemu łatwiej było Polskę wywalczyć, aniżeli uporządkować.
• Zarzuca się dziś ludziom Solidarności, w tym panu,
że mamy Polskę skłóconą, biedną i taką beznadziejną...
- Nikt przy zdrowych zmysłach nie może oczekiwać, że obietnica odzyskania wolności jest obietnicą raju na ziemi. To jeden z większych nonsensów. Bo przecież czasami wygodniej, bardziej komfortowo jest siedzieć we względnie wygodnym więzieniu, aniżeli żyć na wolności. Ale czy o to chodzi? To wszystko musi się dotrzeć, wyregulować. Polacy w okresie ostatnich dwu stuleci byli na wolności raptem przez lat trzydzieści. Doświadczeń mamy niewiele. To skąd mamy brać cudowne recepty na urządzenie naszego kraju? Musi być czas ceny płaconej za odzyskanie wolności, może nawet przez dwa pokolenia.
• Jak pan ocenia to, co dzieje się na polskiej scenie politycznej, gospodarczej. Począwszy
od Leppera, poprzez korupcję,
po paraliż finansów.
- Nic wielkiego się nie dzieje. Rząd zastał trudną sytuację, z pewnością zawinioną też przez poprzednią ekipę, ale robi co może. Parlament jest dość kolorowy, ale nic nie wykracza poza normalność.
• Nie jest to sytuacja groźna dla nas, dla Polski?
- Nie, bo nic specjalnie złego w obecnej sytuacji stać się nie może. Chociaż musimy sobie uświadomić, że jest to trudny dla nas czas, przed nami trudy i wyrzeczenia. Są i będą one bardziej wynikiem tego, co dzieje się w świecie, zachodzących w nim zmian, aniżeli wydarzeń rodem z naszego grajdołka. Dziś już widać, jak bardzo nasze powodzenia i niepowodzenia zależą od warunków zewnętrznych.
W tej sytuacji najszczęśliwszy dla Polski byłby powrót do historycznej roli zwornika Wschodu i Zachodu. Tak naprawdę to nasza jedyna szansa. Dlatego z szacunkiem pozostaję wobec lubelskich działań na rzecz zasypywania przepaści między Polakami a Ukraińcami.

Pozostałe informacje

Sportowcy mają wielkie i słodkie serca
ZDJĘCIA
galeria

Sportowcy mają wielkie i słodkie serca

W czwartkowy wieczór, w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli odbył się Mecz Słodkich Serc.

Choinka na LSM już udekorowana

Choinka na LSM już udekorowana

Mieszkańcy osiedla Mickiewicza tradycyjnie udekorowali osiedlową choinkę, świętując rozpoczęcie okresu bożonarodzeniowego.

Tworzenie i projektowanie sklepów internetowych – Klucz do sukcesu Twojego biznesu online

Tworzenie i projektowanie sklepów internetowych – Klucz do sukcesu Twojego biznesu online

W dzisiejszym dynamicznym świecie cyfrowym, skuteczne tworzenie sklepów internetowych to nie tylko kwestia technologii, ale także odpowiedniego podejścia do designu i użyteczności. Z odpowiednio zaprojektowanym sklepem internetowym możesz osiągnąć znaczną przewagę nad konkurencją i skutecznie zwiększyć swoje przychody.

Poczuj magię pisania z piórami wiecznymi

Poczuj magię pisania z piórami wiecznymi

Pióra wieczne to nie tylko narzędzie do pisania, ale także symbol elegancji, klasy i indywidualności. Od dekad stanowią one niezastąpiony element codziennego życia osób ceniących tradycję oraz jakość.

Aleksandra Mirosław inspiruje najmłodszych
galeria

Aleksandra Mirosław inspiruje najmłodszych

Wczoraj XXX LO, a dzisiaj SP29 odwiedziła złota medalistka olimpijska Aleksandra Mirosław. Lublinianka rozmawiała z najmłodszymi o sporcie, wyzwaniach i codziennym życiu zawodowych sportowców.

Julia Szeremeta zmierzy się z Leną Buchner w ramach Suzuki Boxing Night. Andrzej Gołota gościem specjalnym?
ZDJĘCIA Z CEREMONII WAŻENIA
galeria

Julia Szeremeta zmierzy się z Leną Buchner w ramach Suzuki Boxing Night. Andrzej Gołota gościem specjalnym?

Piątkowy wieczór w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli w Lublinie upłynie pod znakiem boksu. O godz. 20.45 wystartuje gala Suzuki Boxing Night 32. Gwiazdami tego wieczoru będą Julia Szeremeta oraz Damian Durkacz. W czwartek odbyło się oficjalne ważenie przed imprezą.

Strefowanie przestrzeni – klucz do funkcjonalnego i estetycznego wnętrza

Strefowanie przestrzeni – klucz do funkcjonalnego i estetycznego wnętrza

Zastanawiałeś się kiedyś, jak sprawić, by wnętrza Twojego domu były nie tylko estetyczne, ale także funkcjonalne? Sekretem jest strefowanie przestrzeni, które pozwala na stworzenie harmonijnego i praktycznego układu w mieszkaniu. W tym artykule przyjrzymy się, jak dzięki odpowiedniemu podziałowi na strefy możemy zyskać więcej niż tylko porządek i estetykę.

Gdzie szukać pracowników fizycznych i jak znaleźć odpowiednich kandydatów?

Gdzie szukać pracowników fizycznych i jak znaleźć odpowiednich kandydatów?

W dzisiejszym dynamicznie zmieniającym się świecie, znalezienie odpowiednich pracowników fizycznych stało się prawdziwym wyzwaniem dla wielu pracodawców. Globalizacja, migracje oraz zmiany demograficzne wpływają na rynek pracy, wprowadzając zarówno możliwości, jak i wyzwania. Jak więc skutecznie dotrzeć do kandydatów, którzy spełnią nasze oczekiwania?

50-latek wypadł z drogi i uderzył w drzewo w Jarosławcu

50-latek wypadł z drogi i uderzył w drzewo w Jarosławcu

50-letni kierowca Audi stracił panowanie nad pojazdem na skrzyżowaniu w Jarosławcu, w wyniku czego uderzył w drzewo. Z obrażeniami trafił do szpitala.

Czym są testy penetracyjne i dlaczego każda firma ich potrzebuje?

Czym są testy penetracyjne i dlaczego każda firma ich potrzebuje?

Żyjemy w czasach, gdzie dane to nowa waluta, a ich bezpieczeństwo powinno być priorytetem dla każdej firmy. Jednak cyberprzestępcy nieustannie opracowują coraz bardziej zaawansowane metody łamania zabezpieczeń. Tu na scenę wchodzą testy penetracyjne — skuteczny sposób na wykrycie luk w systemach informatycznych, zanim zrobią to hakerzy.

Skoczkowie narciarscy przenoszą się do Titisee-Neustadt. Przestać tracić punkty za telemark

Skoczkowie narciarscy przenoszą się do Titisee-Neustadt. Przestać tracić punkty za telemark

Po dwóch konkursach w Wiśle, które odbyły się w fantastycznej atmosferze dzięki licznie zgromadzonym polskim kibicom skoczkowie narciarscy przenoszą się do Niemiec. W Titisee-Neustadt od piątku do niedzieli odbędą się dwa kolejne konkursy indywidualne. Czy wreszcie doczekamy się Polaka w czołowej dziesiątce?

Szczęśliwy finał poszukiwań zaginionego 42-latka z Bełżyc

Szczęśliwy finał poszukiwań zaginionego 42-latka z Bełżyc

Po intensywnych poszukiwaniach, 42-letni mężczyzna z Bełżyc został odnaleziony cały i zdrowy w Lublinie.

Nie będzie „kredytu 0 proc.” na mieszkania. Alternatywy też brak

Nie będzie „kredytu 0 proc.” na mieszkania. Alternatywy też brak

Decyzja o rezygnacji z programu „kredyt 0 proc.” powinna zostać podjęta dużo wcześniej – ocenił w czwartek dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) Bartosz Guss. Dodał, że ci, którzy szukali mieszkań, zbyt długo trzymani byli w niepewności.

Piłkarki ręczne reprezentacji Polski w swoim ostatnim meczu na mistrzostwach Europy ograły Rumunię

ME piłkarek ręcznych: Polki zakończyły turniej na dziewiątym miejscu. Bez zmiany kultury lepiej nie będzie

Dziewiąte miejsce na trwających wciąż mistrzostwach Europy to najlepsze osiągniecie kobiecej reprezentacji Polski od prawie dwóch dekad. Nawet ekipa Kima Rasmussena z Karoliną Kudłacz, Aliną Wojtas czy Kingą Achruk w składzie nie zanotowała tak wysokiej lokaty, a przypomnijmy, że wtedy w czempionacie naszego kontynentu rywalizowało tylko 16 drużyn

Ukradła byłemu sporo gotówki

Ukradła byłemu sporo gotówki

57-letnia kobieta ukradła 8 000 złotych swojemu byłemu partnerowi. Teraz odpowie za kradzież przed sądem.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium