Volkswagen wprowadził na rynek golfa alltracka. Nie jest to auto tanie, ale niezwykle sprytne i przyjemne w użytkowaniu. Można rzec, jak szwajcarski scyzoryk.
Nie bez kozery auto to porównałem do scyzoryka, bo polski oddział volkswagena prezentację nowego modelu zorganizował w Kielcach. Pomijając jednak stereotypy, to okolice Gór Świętokrzyskich są jakby idealnym terenem do testów tego rodzaju samochodów.
A to sprawą dwóch przyczyn. W okolicach Kielc jest sporo ładnych, nowych, krętych dróg. Nie brakuje także lekkich bezdroży. A zatem jest to naturalna nisza dla takiego auta, jak golf alltrack.
184 konie i 4x4
Do testu wziąłem dwulitrowego, 184-konnego diesla z 6-biegową skrzynią DSG. Nie jest to auto tanie, bo wersja testowa kosztowała blisko 140 tysięcy złotych. Trzeba dodać, ze cena wyjściowa modelu alltrack zaczyna się od 107 tysięcy złotych. Każda z czterech wersji (poza opisywaną – 110 KM 1.6 TDI, 150 KM 2.0 TDI i 180 KM 2.0 TSI - benzyna) oferuje w standardzie napęd 4x4.
Stały napęd na wszystkie koła 4MOTION to od lat specjalność Volkswagena. W tym modelu niemiecki koncern zastosował Haldex 5, który w ułamku sekundy potrafi żonglować momentem napędowym pomiędzy osiami. Przy niewielkim obciążeniu napędzana jest przede wszystkim przednia oś, tylna oś jest odłączona. Takie ustawienie podstawowe pozwala obniżyć zużycie paliwa. W razie konieczności tylna oś jest dołączana płynnie w ciągu ułamka sekundy przez sprzęgło Haldex 5. generacji, uruchamiane elektrohydrauliczną pompą olejową. Moduł sterowania w sposób ciągły oblicza idealny moment napędowy dla tylnej osi i poprzez pompę olejową odpowiednio zamyka lub otwiera sprzęgło wielopłytkowe. W razie potrzeby na tylną oś może być skierowane prawie 100 procent momentu napędowego.
Cóż to oznacza w praktyce? Kierowca z nawet niewielkim doświadczeniem może bez obaw wjechać w lekki teren. Komputer wespół ze sprzęgłem Haldex dosłownie wyciągną go opresji. Nie ma obawy o przejazd po piaszczystej drodze czy jesiennym błotku. Bez obaw można jechać do pracy na skróty, przez las czy polną drogę.
Pokochać zakręty
Napęd 4x4 ma jeszcze jedną zaletę. Auto doskonale prowadzi się po krętych drogach. Golf alltrack wręcz kocha górskie serpentyny. To także, po części, zasługa elektroniki. Nie wnikając w szczegóły działania systemu XDS+, mogę stwierdzić, że auto wpisuje się w zakręty, jak bobslej w tor. Nie ma w tym krzty przesady, bo spore kombi przemyka po łukach niczym gokart. To prawdziwa frajda w połączeniu z 184-konnym silnikiem.
Dyskretny urok alltracka
Nowy golf alltrack wygląda równie dobrze jak jeździ. Podwyższone o 20 mm nadwozie posiada kilka charakterystycznych elementów. Czarne nakładki poszerzają nadkola, znajdujące swoją kontynuację nad progami i w dolnej części nowych zderzaków. Progi pokryte matowym, srebrnym lakierem są wysunięte na zewnątrz i pełnią jednocześnie funkcję ochronną. W oczy rzucają się, poza naprawdę ładnymi felgami, srebrne obudowy lusterek zewnętrznych, logo „Alltrack” na błotnikach, chromowana, matowa listwa pod bocznymi szybami oraz anodowane, srebrne relingi dachowe.
Tak jak każdy golf variant, także nowy alltrack jest bardzo przestronny. Nawet z pięcioma dorosłymi pasażerami pojemność bagażnika wynosi 605 litrów (przy załadunku do oparcia tylnych siedzeń). Jeżeli przestrzeń bagażowa (szerokość w najwęższym miejscu: 1003 mm, wysokość w najniższym miejscu: 936 mm) zostanie powiększona do oparć przednich foteli, pojemność – przy załadunku po dach – wynosi 1620 litrów. Długość przestrzeni bagażowej do tylnej kanapy to 1055 mm, do oparć przednich foteli: 1831 mm.
Niestety, co dobre, musi kosztować. Owe 140 tysięcy złotych za golfa w wersji kombi na pierwszy rzut oka jest ceną astronomiczną. Jest jak dobry, szwajcarski scyzoryk – na długie lata.