(fot. Maciej Kaczanowski)
Smog zabija – alarmują lekarze. Tymczasem Polacy masowo sprowadzają do kraju stare samochody z silnikami diesla. Nagminnie też wycinają z nich filtry DPF. To znacznie tańsze niż wymiana na nowy.
O wpływie transportu drogowego na jakość powietrza dyskutowali w siedzibie Najwyższej Izbie Kontroli naukowcy, policjanci i eksperci od transportu i środowiska. Wnioski nie napawają optymizmem: w największych polskich miastach samochody generują więcej szkodliwych zanieczyszczeń niż ogrzewanie domów.
W skali całego kraju samochody odpowiadają za ok. 10 proc. przekroczeń dopuszczalnego poziomu zanieczyszczeń, ale w centrach dużych miast nawet za 80 proc.
W tym kontekście niepokoi powszechność usługi usuwania filtrów DPF w autach z silnikami diesla.
– Warunki ruchu miejskiego nie sprzyjają pracy filtrów DPF. Tymczasem koszty jego wymiany są wysokie, a wykrycie braku takiego filtra jest praktycznie niemożliwe – ubolewa prof. Marek Brzeżański z Instytutu Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych Politechniki Krakowskiej.
Wycięcie filtra kosztuje od 1500 do 2000 zł. Wymiana na nowy od 3000 do 8000 zł (w zależności od marki i modelu). Serwisy samochodowe stosują też wyrafinowane metody - mechanicy zostawiają atrapy filtra czy modyfikują oprogramowania komputerowe.
– Bardzo rzadko wykrywamy brak filtra DPF w układzie wydechowym. Nagminna praktyka to wycięcie wnętrza filtra DPF i pozostawienie jedynie puszki. Przypomnę, że diagnosta sprawdza jedynie zadymienie przy pomocy dymomierza. A współczesny diesel, nawet bez filtra DPF, bez problemu zmieści się w dopuszczalnym limicie. Będzie jednak emitował do atmosfery wiele zanieczyszczeń, których dymomierz nie sprawdza – tłumaczy Mariusz Gąbka ze stacji doagnostycznej Speed Car. – Wystarczy jednak spojrzeć na rurę wydechową. Jeżeli jest czarna i brudna, to diesel z dużą dozą prawdopodobieństwa nie ma filtra DPF lub „leją” mu wtryskiwacze. Słowem, kopci na potęgę.
Smog to nie tylko efekt niesprawnych silników, ale także pyłu z hamulców, opon i brudnych jezdni. Tymczasem żadne polskie miasto praktycznie ulic nie myje.
Problem jest naprawdę olbrzymi. Od początku naszej obecności w Unii do Polski sprowadzono 13 milionów samochodów używanych, w zeszłym roku 1,6 miliona. Tylko w Lublinie w 2018 roku po raz pierwszy zarejestrowano 5395 samochodów z silnikiem diesla, które miały więcej niż 10 lat. Prawdopodobnie większość z nich nie ma już filtra DPF.
– To skandal. Moim zdaniem powinny do nas trafiać samochody spełniające minimum Euro 4, czyli wyprodukowane po 1 stycznia 2006 roku. A może nawet Euro V, obowiązującą od 2011 roku – komentuje prof. dr hab. Marek Opielak z Politechniki Lubelskiej.
Za wycięcie filtra DPF grożą w Polsce stosunkowo niskie kary. Najwyższy mandat to 500 zł. Dla porównania w Danii za jakąkolwiek nieautoryzowaną ingerencję w pojazd grozi przy pierwszej kontroli 2 tys. euro. Jeżeli taka osoba zostanie przyłapana na podobnym procederze po raz kolejny zapłaci 15 tys. euro czyli równowartość dobrego samochodu.