Można zarobić 150 złotych dziennie, ale chętnych wciąż brakuje. W skali kraju do tej pory zgłosiło się zaledwie 10 proc. kandydatów na urzędników wyborczych, którzy mają zająć się organizacją jesiennych wyborów samorządowych. W województwie lubelskim jest nieco lepiej, ale chętnych wciąż brakuje. Państwowa Komisja Wyborcza przedłużyła nabór do 6 kwietnia.
Na prawie 5200 miejsc dotychczas w całym kraju zgłosiło się 500 osób. Problem występuje także w województwie lubelskim, choć tu sytuacja jest nieco lepsza niż w skali kraju. Po słabym początku, w ostatnich dniach zaczęło napływać więcej zgłoszeń. Zainteresowanych wciąż jest jednak mniej niż miejsc.
– Na ten moment mamy 41 osób. Liczymy, że w związku z przedłużeniem naboru, ta liczba wzrośnie – mówi Ewa Adamiak z delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Chełmie, która do obsadzenia lokali wyborczych na swoim terenie potrzebuje 69 urzędników.
71 osób potrzeba w Białej Podlaskiej, do tej pory zgłosiły się 22. W Zamościu do wczoraj było 46 kandydatów na 103 miejsca. Najwięcej, 191 urzędników wyborczych, ma obsługiwać komisje na terenie podległym delegaturze biura w Lublinie. – Do tej pory wpłynęło 60 zgłoszeń – informuje Agata Chachaj-Sochan z lubelskiej delegatury KBW.
Dotychczas urzędników wyborczych – zazwyczaj po jednym w danej gminie – wskazywali wójtowie, burmistrzowie lub prezydenci miast. Teraz w zależności od wielkości gminy pracować będzie co najmniej pod dwóch urzędników.
W Lublinie ma ich być siedmiu. Osoby pełniące tę funkcję nie mogą być jednak mieszkańcami danej gminy, ani pracować na jej terenie. Do ich obowiązków należeć będzie m.in.: nadzór nad prawidłowym przebiegiem wyborów, powoływanie komisji oraz organizowanie szkoleń dla ich członków, a także dostarczenie kart do głosowania. Urzędnicy wyborczy za miesiąc pracy teoretycznie mogą otrzymać niespełna 4,5 tys. zł. Ale jest to kwota, na podstawie której zostanie wyliczone ich rzeczywiste wynagrodzenie, uzależnione od liczby przepracowanych dni. Dniówka wyniesie ok. 150 zł.
>>>