Grzywna, zadośćuczynienie, ale też publiczne odczytanie orzeczenia sądu na „najbliższej sesji rady gminy”. Niekorzystny dla wójta wyrok zapadł w grudniu. Od tamtej pory sesji nie było.
Raz na miesiąc – z taką częstotliwością spotykają się radni na sesjach w większości samorządów. Taka praktyka do niedawna obowiązywała także w Urzędzie Gminy Puławy. Ostatnio to się jednak zmieniło.
Ostatni raz gminni radni spotkali się 18 grudnia ub. r. Od tamtej pory nie zwołano żadnej sesji i nic nie wskazuje na to, by w lutym miało się to zmienić.
Oficjalnym powodem jest niewystarczająca liczba projektów uchwał, którymi może się zająć rada gminy. Tym mniej oficjalnym jest wyrok sądu z grudnia ub. r. Za zniesławienie radnej Marioli Antoniak w grudniu Sąd Okręgowy wymierzył wójtowi Krzysztofowi Brzezińskiemu karę grzywny, wypłacenie pokrzywdzonej 3 tys. zł zadośćuczynienia oraz pokrycie kosztów sądowych. Na tym jednak nie koniec. Wójt ma również na „najbliższej sesji rady gminy” odczytać treść niekorzystnego dla siebie wyroku.
– Wiele tutaj tych zbiegów okoliczności – komentuje radna Mariola Antoniak. – To już zaczyna być śmieszne. Choć mnie osobiście, ten miesiąc czy dwa, nie robi żadnej różnicy. Oczekiwanie na prawomocny wyrok uczy cierpliwości.
O tym, że przerwa w organizowaniu sesji nie ma związku w treścią grudniowego wyroku, przekonuje przewodnicząca rady gminy Dorota Osiak.
– Wyrok nie ma tutaj żadnego znaczenia – zapewnia. – Czasem tak bywa, że jest niewielka ilość projektów uchwał, nie ma ważnych spraw i zwoływanie sesji jest zbyteczne. Zgodnie z przepisami, sesje powinny odbywać się co najmniej raz na kwartał – tłumaczy. I zapewnia, że najbliższa odbędzie się na początku marca.
Podobnego zdania jest wójt Krzysztof Brzeziński. – Jeśli nie było tematów, którymi musieli zająć się radni, to sesji nie było. Ja mandat wójta wykonuję sumiennie – zapewnia.
Przypomnijmy, że spór radnej Antoniak wójtem Brzezińskim dotyczył anonimowego listu, który ten odczytał na jednej z sesji w 2015 r. Autor zarzucał radnej łamanie prawa poprzez świadczenie płatnych, nieopodatkowanych usług na rzecz parafii w Zarzeczu (jako organistka) w czasie gdy Antoniak była na zwolnieniu lekarskim. Radna faktycznie zagrała wówczas na kościelnych organach (podczas pogrzebu kolegi jej syna), ale nie ma dowodów na to, że wzięła za to pieniądze. Wójt nie zdołał udowodnić, że jego oponentka w radzie gminy dopuściła się złamania przepisów skarbowych. Sąd uznał więc, że odczytując list naraził ją na utratę zaufania koniecznego do sprawowania funkcji publicznej.