Informacja, która trafiła na skrzynkę poczty elektronicznej puławskiego sądu zaniepokoiła jego pracowników. Groźba dotyczyła rzekomo podłożonego wewnątrz ładunku wybuchowego. Mimo podejrzenia, że może być to jedynie głupi żart, takich sygnałów nikt nie lekceważy. Zawiadomiono policję. Około godz. 15 przed gmachem Sądu Rejonowego i Prokuratury Rejonowej stał już radiowóz policji, dwa wozy straży pożarnej oraz karetka pogotowia ratunkowego. Ewakuacji jednak nie zarządzono. Funkcjonariusze sprawdzili pomieszczenia przeprowadzając kontrolę pirotechniczną.
Alarm na szczęście okazał się fałszywy. Jak się okazało, tego samego dnia podobne maile otrzymało szereg instytucji publicznych, w tym prokuratur i sądów w całym kraju, m.in. w Warszawie, Gdańsku i Ostrołęce.
Ilość takich zgłoszeń od lat niestety rośnie. W samej tylko stolicy w styczniu przeprowadzono kontrole pirotechniczne w 50 budynkach. Jesienią 2013 roku z powodu fałszywego alarmu ewakuowano tysiące klientów i pracowników jednej z sieci dyskontów spożywczych. Podobne działania przeprowadzono wtedy także w Puławach.
Fałszywi terroryści nie pozostają bezkarni
Przed tygodniem policja namierzyła i schwytała m.in. 15-latka z Dąbrowy Górnicznej odpowiedzialnego za fałszywy alarm w lokalnym centrum handlowym, skąd ewakuowano 1200 osób. W ubiegłym roku zatrzymany został także 41-latek z naszego województwa, odpowiedzialny za bombowe alarmy w całej Polsce. Wysłanie e-maila pozostawia ślady - a policyjni informatycy potrafią je odczytać i dotrzeć do "żartownisiów". Tym ostatnim za takie zachowania grozi pół roku do nawet 8 lat pozbawienia wolności, a odpowiadać za to przestępstwo przed sądem jak dorośli mogą nawet osoby niepełnoletnie.