Krystyna Górecka z dziećmi już nie mieszkają kątem w ośrodku doradztwa rolniczego w Końskowoli. Dzięki otrzymanej pomocy ich zniszczony w wyniku pożaru dom zaczyna nadawać się do użytku. Potrzeby nadal są ogromne, brakuje m.in. ciepłej wody.
Ta historia poruszyła mieszkańcami całej gminy. Na początku roku dom rodziny Góreckich stanął w ogniu, a ona sama ledwo uszła z życiem. Pożar wybuchł w nocy, gdy wszyscy spali.
Od sadzy pierwszy zajął się dach, później całe poddasze. Gdy na miejsce przyjechała straż budynek zalały tysiące litrów wody. Była zima, więc ściany bardzo szybko pokryła pleśń. Pani Krystyna i jej troje dzieci zdołali uratować tylko komputer i kilka pamiątek. Dach nad głową przez kilka miesięcy zapewnił im położony po sąsiedzku Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Nie było pralki, ani kuchenki, ale do czasu remontu domu rodzina miała bezpieczny i ciepły kąt.
Od samego początku jej pomoc zaoferowali mieszkańcy. Radny Janusz Próchniak zorganizował zbiórkę, która przyniosła ponad 8,5 tys. złotych, kolejne 5 tysięcy podarowała gmina, a 2 tys. zł parafianie. Sąsiedzi oferowali obiady, przynosili ubrania. Po publikacji materiałów prasowych pomoc finansową anonimowo zapełniła część czytelników. Odzew był także wśród firm budowlanych.
Materiały na odbudowę domu zapewniła hurtownia „Pako” Grzegorza Pietrzyka ze Skowieszyna oraz puławski „Termic” Krzysztofa Milczarczyka. Dzięki temu dom rodziny Góreckich zyskał nowy dach, przeszedł także remont części parterowej. Na miejsce wprowadzili się najstarsi synowie pani Krystyny. Ona sama razem z córką na razie mieszka u znajomych, czekając na możliwość wyremontowania poddasza, podłączenia gazu i dostępu do ciepłej wody.
Jak przyznaje, mimo ogromnej pomocy, potrzeby nadal są bardzo duże. Żeby zakończyć odbudowę domu Góreccy potrzebują jeszcze ok. 50 tys. złotych. Zdobycie takich środków wydaje się niemożliwe, bo pani Krystyna po stracie męża ma problemy z pracą i zdrowiem.
Leki kosztują, podobnie jak utrzymanie trójki dzieci (czwarte mieszka w Lublinie). Stąd na razie nie wiadomo kiedy uda się im zakończyć prace na poddaszu i znów zamieszkać w jednym domu.