Pożar wybuchł w ostatnią sobotę, 4 sierpnia w centrum Leokadiowa. Ogień zajął przyczepę wypełnioną balotami siana. Według świadków, zagrożone były okoliczne domy. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Była 13:30, gdy 5 ton sprasowanego siana ułożonego na zaparkowanej przy jednej z posesji przyczepie, zaczęło się palić. Zauważył to traktorzysta. Szybko zbiegł z ciągnika, odczepił go i odjechał na bezpieczną odległość.
Ogień zajmował kolejne baloty. Na miejsce wezwano straż pożarną. W akcji gaśnicznej, która trwała ok. 1,5 godziny, uczestniczyła jednostka PSP z Puław, a także OSP z Góry Puławskiej i miejscowe OSP Leokadiów.
- Sytuacja była poważna, bo przy panujących warunkach istniało zagrożenie przeniesienia ognia na okoliczne domy - mówi Joanna Futera, fotoreporterka z Puław, która jadąc samochodem zwauważyła pożar.
Ogień z płonącego stosu siana przeniósł się na drewniane ogrodzenie jednej z posesji. Strażacy nie pozwolili jednak na jego rozprzestrzenienie.
Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną tego pożaru, ale niewykluczone, że miała na niego wpływ utrzymująca się tego dnia wysoka temperatura. Według mieszkańców, ogień mogła zaprószyć iskra z niesprawnych hamulców przyczepy. Strażacy twierdzą natomiast, że powodem mogła być nieostrożność w posługiwaniu się ogniem.