Przebudowa stropu parkingu w puławskiej Marinie może kosztować nawet milion złotych. Miasto połowę tej kwoty zapłaci ze środków gwarancyjnych. O odzyskanie reszty ma zamiar walczyć w sądzie.
Po deszczu woda z górnego poziomu parkingu przez strop przedostaje się na dół, ściekając na samochody i osłabiając jednocześnie całą konstrukcję. Władze miasta zamknęły wjazd na górę parkingu, starając się zmusić wykonawcę obiektu do jego naprawy. Firma Mota-Engil nie przyznała się jednak do winy, wskazując na to, że błędy leżały po stronie projektu. Miasto nie czekając więc dłużej, postanowiło wykorzystać środki gwarancyjne w wysokości 500 tys. złotych, dołożyć jeszcze więcej z własnego budżetu i zająć się wszystkim tym, co wymaga przebudowy.
Miasto nie ma jednak zamiaru odpuścić walki o odzyskanie wszystkich środków, które pochłonie remont. Z informacji przekazanych radnym wynika, że jeśli będzie to konieczne, skorzysta w tym przypadku z drogi sądowej. Tak, by to Mota-Engil, czyli wykonawca budynku, nie tylko stracił wszystkie środki gwarancyjne, ale także dopłacił do przebudowy tyle, ile będzie trzeba.
Problem w tym, że na razie nie wiadomo, ile pieniędzy pochłoną prace. Ogłoszony w lipcu przetarg, który miał wyłonić wykonawcę robót naprawczych, został unieważniony. W lecie nie znalazła się żadna firma, które podjęłaby się tego wyzwania. Władze Puław liczą na to, że kolejny zakończy się powodzeniem.