Spłonął warsztat, jego wyposażenie i trzy samochody. Z biura zniknął komputer z danymi. Straty są wstępnie szacowane na kilkaset tysięcy złotych. Podpalaczy szuka policja
Warsztat mechaniki pojazdowej przez lata funkcjonował przy ul. Dęblińskiej, ale jego właściciel zdecydował się na przeprowadzkę. Zbudował nowy obiekt przy ul. Szwedzkiej na os. Wólka Profecka. Otwarto go przed dwoma miesiącami.
W nocy z poniedziałku na wtorek nieznani sprawcy wybili szybę w oknie, dostali się do środka, splądrowali część biurową – kradnąc m.in. telewizor i komputer – a resztę podpalili. Całkowicie spłonął samochód właściciela oraz dwa inne pojazdy.
Słup ognia około godz. 00:40 zauważył jeden z kierowców jadących obwodnicą Puław. To on zadzwonił po straż. Na miejsce przyjechało 6 jednostek. Strażacy gasili pożar przez trzy godziny, ale niewiele udało się uratować. Spłonęło niemal całe wyposażenie, dach jest zwęglony, nic nie zostało z okien i drzwi. Straty szacowane są na kilkaset tysięcy złotych.
– Nie mamy pojęcia, kto za tym stoi – mówi nam jeden ze znajomych właściciela, którzy przyjechali na miejsce, żeby pomóc w porządkowaniu zgliszczy. To, co się stało, okoliczni mieszkańcy nazywają „tragedią nie do opisania”.
– Było to podpalenie, na co wskazują także ślady włamania. Nie wiemy, czy sprawcy zrobili to, by je zatrzeć, czy był to ich główny cel. Miejsce obejrzą jeszcze biegli. Na razie policja prowadzi swoje czynności – mówi mł. asp. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Puławach. Dodaje, że za samo włamanie grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Doliczając do tego karę z zniszczenie mienia o dużej wartości, wyrok może być jeszcze wyższy.
Śledczy podejrzewają, że nie chodziło jedynie o pospolitą kradzież, bo zniknęło jedynie kilka sprzętów o niewielkiej wartości w porównaniu do tego, co zniszczył ogień. Nie zabrano wartościowych narzędzi, ani samochodów. Przepadły za to dokumenty gromadzone w części biurowej oraz komputer. Być może to zawartość jego dysku twardego była głównym celem włamania.