„Depresyjny jazz, do podcinania żył” na Festiwalu Czekolady w Kazimierzu Dolnym – tak o muzyce skompletowanego na tę okazję zespołu mówi organizatorka imprezy, która najpierw poprosiła o zmianę repertuaru, a potem przerwała koncert. – To potwierdziło, jak bardzo jest tu źle pod względem kultury – odpowiadają muzycy
Chodzi o koncert, który odbył się w ubiegłą sobotę na Rynku w Kazimierzu Dolnym w ramach Festiwalu Czekolady. Organizatorka festiwalu w trakcie koncertu weszła na scenę prosząc muzyków grupy bez nazwy o zmianę repertuaru, a potem przerwała koncert.
– Czekałem na ten koncert, bo doskonale znam i cenię tę muzykę. Zespół grał bardzo spokojny, nastrojowy jazz – opowiada Jakub Turczyński, uczestnik wydarzenia. – Część ludzi, którzy słuchali koncertu, zaczęła komentować to negatywnie. To jednak kwestia gustu, która nie powinna być argumentem dla organizatora, który wcześniej sam wybrał zespół, żeby wchodzić na scenę, przerywać muzykom i sugerować im zmianę repertuaru. Jak to świadczy o poziomie organizacji?
– Jazz, który muzycy zaczęli grać po wejściu na scenę był trudny i depresyjny, bardziej do podcinania żył niż zabawy. Nasz festiwal był pozytywny, ludzie chcieli się pobawić, zwłaszcza, że był wieczór i zaczynało być zimno – tłumaczy Izabela Augustyn-Mrzygłód z agencji WeForm, która organizowała Festiwal Czekolady. – W związku z tym zapytałam ich, czy mogą zagrać coś bardziej melodyjnego. Wiem, że mają też inny repertuar, bo słyszałam wcześniej ich muzykę. Zgodzili się, ale zaczęli grać utwór, w którym pojawiły się niecenzuralne słowa. Byłam zmuszona do zakończenia tego koncertu. Zespół obraził się i zszedł ze sceny – dodaje.
– Ta sytuacja potwierdziła, jak bardzo źle jest w Kazimierzu pod względem kultury. Czarę goryczy przelało puszczenie disco polo po naszym zejściu ze sceny, a nie to, że zostaliśmy z niej usunięci. Żaden z nas się nie obraził – komentuje Michał Stachyra, właściciel Studio KZMRZ, którego zespół zagrał na festiwalu. – Organizatorka obiecała nam, że w ramach festiwalu ma być muzyka na wysokim poziomie, dlatego zgodziliśmy się wystąpić. Planując występ chcieliśmy pokazać coś ciekawego i udowodnić, że jest szansa na zmianę w kulturze, której od dawna brakuje. Zebrałem muzyków i zagraliśmy spontanicznie, improwizując.
Dodaje, że w Kazimierzu brakuje polityki kulturalnej. – Nikt o to nie dba. Dlatego 19 października organizuję debatę na temat kulturalnej przyszłości miasteczka. Do udziału zapraszam wszystkich kandydatów na burmistrza – mówi Stachyra. – Potrzeba zmiany, bo zmierzamy w stronę turystycznego kiczu. Kiedyś Kazimierz był miasteczkiem pełnym artystów, którzy dawno przestali tu przyjeżdżać.
– Utwór, w którym pojawiły się niecenzuralne słowa był odpowiedzią na sugestie organizatorki, która stwierdziła, że grają „bez jaj”. Muzycy zdecydowali więc, że na scenę wejdzie młody raper z Kazimierza, którego występ był planowany na później – opowiada Turczyński. – To był argument, na który organizatorzy tylko czekali, żeby przerwać koncert, bo od początku w niego ingerowali – ocenia.
– Nie zajmowaliśmy się organizacją festiwalu, a mnie nie było na koncercie, wiec nie mogę się do tego odnieść – mówi Andrzej Pisula, burmistrz Kazimierza Dolnego i dodaje, że urząd nie podpisywał też z firmą WeForm żadnej umowy. – Po prostu użyczyliśmy konkretnego miejsca, Rynku, na organizację Festiwalu – mówi Pisula.