Uchwała rady powiatu puławskiego o przekazaniu na rzecz miasta Puławy 3,5-kilometrowego odcinka byłej drogi wojewódzkiej nr 801, została unieważniona przez sąd. To znaczy, że utrzymanie ulic: Dęblińskiej, Piaskowej, Czartoryskich i Głębokiej może spaść na barki powiatu.
Sprawa dotyczy byłej drogi wojewódzkiej, którą oddano powiatowi, a ten poprzez uchwałę przekazał ją miastu. W związku z tym, za utrzymanie 3,5-kilometrowego odcinka od ronda w ul. Dęblińskiej do końca ul. Głębokiej przy Parku Czartoryskich, zaczął odpowiadać Zarząd Dróg Miejskich. A co za tym idzie, ponosić koszty związane np. z jej odśnieżaniem, sprzątaniem, czy opróżnianiem śmietników. Podmiot, który docelowo stanie się zarządcą tego ciągu dróg, na swoje barki będzie musiał wziąć także zbliżający się remont kładki nad ul. Głęboką. A to oznacza koszty rzędu setek tysięcy złotych.
Nie godząc się na przejęcie byłej drogi wojewódzkiej, miasto skierowało sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Ten znalazł błędy w uzasadnieniu uchwały rady powiatu i orzekł jej nieważność. To dobra wiadomość dla miasta Puławy, ale nie przynosząca poważniejszych konsekwencji.
– Ten wyrok jest dla nas korzystny, ale na razie niczego nie zmienia, bo jest nieprawomocny. Wiemy o tym, że powiat może się od niego odwołać, więc na razie nie możemy zrezygnować z ponoszenia kosztów utrzymania drogi – przyznaje Wiesław Stolarski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Puławach.
Powiat może złożyć odwołanie, a jednocześnie zacząć prace nad nową uchwałą przekazującą miastu niechcianą drogę. – Prawdopodobnie już w tym lub przyszłym miesiącu rada zdecyduje o zamiarze podjęcia takiej uchwały, a następnie ją podejmie, przekazując drogę 801 Puławom – przyznaje Jan Ziomka z zarządu powiatu puławskiego, który nie kryje, że konieczne będzie poprawienie jej uzasadnienia, zgodnie z treścią wyroku.
Co ciekawe, o niekorzystnym dla powiatu wyroku z 13 lipca kierownictwo starostwa nie informowało nawet członków zarządu. Jan Ziomka, który nadzoruje sprawy dotyczące dróg, jego treść poznał dopiero 9 sierpnia. Dzień wcześniej informacja miała dotrzeć do wicestarosty Michała Godlińskiego. – Nie wiem dlaczego tak późno się o tym dowiaduję i skąd te tajemnice. Jestem pewien, że o sprawie wiedział starosta i pani sekretarz. To są właśnie powody, dla których zrezygnowałem z członkostwa w PSL – przyznaje Ziomka.
Monika Zych, sekretarz powiatu, przekonuje z kolei, że członkowie zarządu informowani są na bieżąco, a istotne informacje przygotowywane są na poszczególne posiedzenia.