Podobnie jak w całym woj. lubelskim zagrożenie powodziowe dla miasta jest niewielkie. Wojewoda lubelski przekonuje, że służby są przygotowane na sytuację kryzysową.
Tak samo wygląda sytuacja w Puławach. - Wszystko na bieżąco monitorujemy i chociaż nie ma wielkiego zagrożenia, że na naszym terenie miałoby się wydarzyć coś złego, to jesteśmy przygotowani. Worki z piachem są w gotowości, podobnie, jak inny sprzęt. Wszystko czeka w pogotowiu, ale mamy nadzieję, że nie będzie konieczności interwencji. W czwartek np. miało padać od rana, a na razie jest spokój - mówił nad w czwartek przed południem Grzegorz Bartuzi z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miasta Puławy.
Przez ostatnie dni, w Puławach stan Wisły nieco się podnosi. Tydzień temu wynosił 168 cm. W poniedziałek woda sięgnęła 175 cm. Największy wzrost zanotowano jednak ze środy na czwartek: ze 174 na 236 cm. Według prognoz najwyższy stan będzie w niedzielę. Ma sięgnąć 400 cm. Ale nawet jeżeli te informacje się potwierdzą, to nadal nie będzie powodów do obaw. Do stanu ostrzegawczego wciąż będzie brakowało pół metra. Ten wynosi 450 cm. Stan alarmowy rozpoczyna się dopiero od 550 cm.
Puławy zostały również dodatkowo zabezpieczone dzięki całkowitej przebudowie wału, który chroni Włostowice. Gdyby ta dzielnica została zalana mogłoby dojść do sytuacji, że nawet połowa miasta zostałaby bez prądu.
Stańczyk dzisiaj wraz z wojewodą Wojciechem Wilkiem ma wybrać się na rekonesans po części wałów przeciwpowodziowych w naszym województwie. - Odwiedzimy także Puławy, ale nie ma takiej możliwości, żebyśmy sprawdzili wszystkie 140 km wałów. Skupimy się przede wszystkim na newralgicznych punktach - zapowiada Stańczyk.