Zdaniem powiatowego inspektora sanitarnego w Puławach, władze gminy Janowiec oraz zarządzająca zalewem spółka „Prom” nie informują dostatecznie o kąpielisku w Janowicach. Wójt zapewnia, że woda jest czysta
Zalew w Janowicach to jedno z niewielu naturalnych miejsc przeznaczonych do kąpieli w powiecie puławskim. Strzeżony przez ratowników akwen prowadzi gminna spółka „Prom”, a w trakcie sezonu odwiedzają go setki plażowiczów dziennie. Niestety, jak informuje puławski sanepid, nie wszystkie obowiązki spoczywające na gminie zostały spełnione.
– Nie chcemy nikogo karać, ale przepisów wynikających z nowego prawa wodnego ani spółka „Prom”, ani władze gminy w Janowcu nie wzięły sobie do serca. Dostaliśmy niedawno jakieś napisane na chybcika pismo z wynikami badań wody sprzed miesiąca. Tymczasem, zgodnie z prawem, informacja o zamiarze użytkowania akwenu powinna do nas trafić 30 dni przed jego otwarciem – mówi Piotr Pietura, dyrektor Państwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Puławach.
Jak tłumaczy szef sanepidu, gmina powinna ponadto przesłać kopię uchwały dotyczącej utworzenia miejsca przeznaczonego do kąpieli oraz poinformować o terminach następnych badań wody. Stosowne informacje, jak dodaje, powinna wysłać również do spółki „Wody Polskie” oraz Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska.
– A wiemy, że tego nie zrobiła – dodaje dyrektor.
W związku z tym puławski sanepid w tym tygodniu wysłał do Urzędu Gminy w Janowcu pismo przypominające o nowych przepisach.
– Wójt powinien przestrzegać prawa, żeby spać spokojnie, bo ciąży na nim odpowiedzialność – dodaje Pietura.
O tym, że mogło dojść do niedopatrzenia w zakresie informacji wysyłanych do sanepidu mówi także wójt Janowca, Jan Gędek. – Pamiętajmy o tym, że nowe prawo wodne zmieniło szereg przepisów, więc ja nie wykluczam, że coś mogło umknąć naszej uwadze. Jestem gotowy do współpracy w tym zakresie, ale zapewniam, że nasz zalew jest bezpieczny. Woda jest przebadana i zdatna do kąpieli. Osoby korzystające z zalewu strzegą ratownicy. Naprawdę nie ma powodów do obaw – tłumaczy, podkreślając, że jeśli zajdzie taka potrzeba, UG jest gotowy bezzwłocznie zlecić kolejne badanie.
Tymczasem dyrektor stacji, w przypadku wątpliwości np. co do aktualności i rzetelności otrzymanych wyników, rozważa możliwość podjęcia decyzji o własnej kontroli jakości wody w zalewie. – Bierzemy pod uwagę taką możliwość – przyznaje Pietura.