Radzyń Podlaski złoży kasację do Sądu Najwyższego w sprawie wypłaty zaległych dotacji niepublicznym przedszkolom. Już raz miasto odwołało się od wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie. – Nie popełniliśmy błędu przy naliczaniu dotacji– przekonuje burmistrz Jerzy Rębek (PiS).
Na drogę sądową wystąpiły trzy prywatne przedszkola z Radzynia Podlaskiego: "Kacperek", "Biedroneczka" oraz "Bambino", które łącznie domagały się od samorządu miliona złotych za obniżone dotacje. Miasto powinno przekazywać niepublicznym przedszkolom 75 procent tego, co daje przedszkolu miejskiemu, a zdaniem placówek prywatnych tak nie było. Na przestrzeni kilku lat miasto zmniejszyło dotację z 515 złotych na jedno dziecko miesięcznie do 460 zł w 2018 roku.
Przedszkole „Kacperek” domagało się wypłaty 544 tys. złotych, przedszkole „Bambino”– 189 tys. złotych, a placówka „Biedroneczka”– 256 tys. złotych.
Sąd Okręgowy w Lublinie, wyrokiem z 2019 roku w części podzielił roszczenia placówek i nakazał wypłatę w sumie 615 tys. zł. Ale miasto odwołało się wówczas do Sądu Apelacyjnego. – Apelacja miasta Radzyń Podlaski została oddalona, a w jednym przypadku, częściowo uwzględniona. Sąd Apelacyjny obniżył kwotę zasądzoną na rzecz jednej z powódek – mówi Katarzyna Furmanowska z Sądu Apelacyjnego. Konkretnie, w przypadku przedszkola „Kacperek” sąd obniżył zasądzoną kwotę do 348 tys. zł. wraz z odsetkami.
– Sprawa dotyczy naliczeń dotacji w latach 2012–2016.Miasto postępowało zgodnie z wytycznymi Regionalnej Izby Obrachunkowej –uważa burmistrz Jerzy Rębek.– A sądy podejmują decyzję, że nowe naliczenia powinny obowiązywać. W mojej ocenie to sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem– podkreśla burmistrz.
Jednocześnie, zwraca uwagę, że problem nie dotyczy tylko Radzynia. – Wiele miast się z tym boryka. Kętrzyn musiał wypłacić aż 23 mln zł – podaje Rębek. Jego zdaniem, świadczy to o „dualizmie władzy”. – Z jednej strony mamy obowiązek zastosować się do zaleceń RIO i tych przepisów, które regulują gospodarkę finansową miasta, a z drugiej strony sądy orzekają inaczej. Osobiście się z tym nie zgadzam i będę protestować – grzmi burmistrz.
Jak? Miasto złoży kasację do Sądu Najwyższego. – Nie wolno pozostać biernym wobec tego. Uważam, że zarówno mój poprzednik, jak i ja nie popełniliśmy błędu przy naliczaniu dotacji– stwierdza Rebek.
Z podobną sprawą w 2017 roku musiała zmierzyć się Biała Podlaska. Miasto odwołało się wówczas do Sądu Apelacyjnego, ale ostatecznie musiało wypłacić 4,2 mln zł Niepublicznemu Przedszkolu im. Przyjaciół Kubusia Puchatka. To zapłata za źle wyliczane dotacje oświatowe za lata 2004–2013, kiedy prezydentem był jeszcze Andrzej Czapski. Placówka otrzymywała od miasta dotacje, ale pomniejszone o czesne, jakie do przedszkolnej kasy wpłacali rodzice. W sumie nazbierało się 2,2 mln zł. Do tego blisko 2 mln zł odsetek.