– Jeśli mamy wybór, to wolę na naszym terenie żołnierza polskiego, a nie sowieckiego– tak starosta radzyński Szczepan Niebrzegowski (PiS) próbował przekonać radnych do poparcia inicjatywy powrotu jednostki wojskowej. Ale wątpliwości pozostają, bo radni pytają co stanie się z Ochotniczymi Hufcami Pracy, które obecnie zajmują dawne obiekty wojskowe.
Na początku tygodnia samorząd ogłosił, że zbiera podpisy od mieszkańców w tej sprawie. A już w piątek starosta zwołał nadzwyczajną sesję z jednym punktem o poparciu powrotu wojska do Radzynia Podlaskiego. – To uchwała inicjująca, jeszcze o niczym nie przesądza– tłumaczył Robert Mazurek (PiS), przewodniczący rady.
W latach 1963–1985 w mieście stacjonowała należąca do Lubelskiego Pułku Obrony Terytorialnej jednostka wojskowa. 9–hektarowy teren wciąż jest we władaniu Skarbu Państwa, ale część obiektów zajmują teraz OHP.
– Co stanie się z pracownikami i uczniami? –dopytywała radna Anna Szymala (PSL). A radny Tadeusz Sławecki (PSL) przypomniał, że to obecnie spory majątek. – Warsztaty stale się rozwijały i teraz mają nowoczesne wyposażenie. Czy dostaną za to odszkodowania?
Zdaniem starosty nie miałoby to sensu, bo zarówno wojsko jak i OHP podlegają państwu. – To będzie kwestia uzgodnień pomiędzy MON a właściwym ministerstwem, któremu podlegają OHP. Jako starostwo będziemy starać się, by nikt nie został bez pracy. Mamy możliwości wchłonąć kadrę do swoich placówek– stwierdził Niebrzegowski.
Ale to nie jedyne obawy, które nurtują radnych. – To wymaga refleksji, bo obecność wojska sprawi, że będziemy na pierwszej linii ostrzału. Wolałabym tu amerykańskie systemy Patriot, bo wiedziałbym, że to służy ochronie terytorium– przyznał Sławecki.
Taka opinia zdziwiła starostę. – Jeśli mamy wybór, to wolę na naszym terenie żołnierza polskiego, a nie sowieckiego. Państwo polskie jest zmuszone rozwijać swoje zdolności obronne– zaznaczył Niebrzegowski. Okazuje się, że samorząd od początku kadencji prowadził na ten temat rozmowy z MON. – Jeszcze nie jest powiedziane, że jednostka powstanie właśnie u nas, bo wiele samorządów z województwa lubelskiego takie wnioski składa– tłumaczył radnym starosta.
Jeśli odpowiedź będzie pozytywna, to w garnizonie mogłoby służyć nawet 700 żołnierzy. – To miejsca pracy dla ludzi z tego regionu, ale też impuls gospodarczy– nie ma wątpliwości samorządowiec.
Resort obrony potwierdza, że rozwój Sił Zbrojnych RP to obecnie priorytet. – W przypadku zaangażowania ze strony władz powiatu radzyńskiego taka inicjatywa zostanie przeanalizowana pod kątem możliwej lokalizacji jednostki wojskowej na północy Lubelszczyzny– słyszymy w biurze prasowym MON. Ale decyduje o tym wiele czynników.
– W tym dynamicznie zmieniająca się sytuacja geopolityczna, uwarunkowania bezpieczeństwa i możliwe zagrożenia militarne, zwłaszcza na wschodniej granicy Polski– podkreśla przedstawiciel resortu. Zgodnie z zapowiedziami, MON chce, by armia zawodowa liczyła ponad 250 tys. żołnierzy.