Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Lublin

29 października 2022 r.
18:44

Rozmowa przed 1 listopada. Dlaczego w nocy na oścież otwierano drzwi kościołów?

Dr hab. Katarzyna Smyk
Dr hab. Katarzyna Smyk (fot. Bartosz Proll)

Światło symbolizuje ciągłość życia, a więc jest elementem świata doczesnego, przedłużonego o to, co dzieje się po śmierci. Dzięki temu, że zapalamy znicze na grobach naszych bliskich, mentalnie łączymy się z nimi – mówi dr hab. Katarzyna Smyk, prof. UMCS, p.o. Kierownika Katedry Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego w Instytucie Nauk o Kulturze na Wydziale Filologicznym UMCS.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Przed nami Wszystkich Świętych i Dzień Zmarłych, tzw. Zaduszki. Może na początku przypomnijmy historię, aby łatwiej zrozumieć, skąd wzięły się te nazwy.

Święto Wszystkich Zmarłych to jedne z dawnych, jeszcze przedchrześcijańskich świąt zwanych dziadami, czyli tych świąt, które nasi przodkowie obchodzili hucznie co najmniej czterokrotnie w ciągu roku. To właśnie dziady były poświęcone duszom zmarłym – składano im dary, zapraszano dusze do wnętrza chat czy obejść, przygotowano dla nich poczęstunek, specjalnie wyściełano izby słomą, aby dusze miały gdzie usiąść i nie gaszono ognia na noc, żeby miały się przy czym ogrzać. Skąd się ono wzięło? Zanim na polskie ziemie przyszła wieść o Chrystusie, to za pomocą dusz zmarłych naszych przodków proszono wszelkie bóstwa o urodzaj i pomyślność w kolejnym roku. Dziś, w polskiej tradycji, te obyczaje pozostały w postaci wieczerzy wigilijnej Bożego Narodzenia. Z kolei dziady wiosenne obchodzono dawniej w okolicy naszej Wielkanocy, a dziady letnie mniej więcej w dniu św. Jana, przy zwyczajach świętojańskich widać jeszcze pozostałości tych praktyk. A dziady jesienne to właśnie nasze polskie Zaduszki.

Na początku listopada obchodzimy jednak nie dziady, a Wszystkich Świętych i następnie Dzień Zmarłych. Można powiedzieć, że kościół zawłaszczył sobie ten czas…

Nastąpił proces chrystianizacji, czyli przyjrzano się, które święta są najbardziej popularne wśród pogan i wykorzystując to, że w tym czasie lud gromadzi się, praktykuje różne swoje zwyczaje i rytuały, dodano do nich treści chrześcijańskie. Skąd zatem wziął się 1 listopada? W myśleniu tradycyjnym, co zresztą utrwala Biblia, a zatem i w myśleniu chrześcijańskim, dzień zaczyna się po zachodzie słońca. I to z tego powodu już dzień wcześniej, czyli 1 listopada, podlegał przeprowadzonej chrystianizacji. Myślę, że to też tłumaczy, stąd wzięło się tyle nazw.

Dziś dochodzi jeszcze Halloween.

Rzeczywiście mamy falę nowych treści, np. w postaci Halloween. Być może za kilkadziesiąt lat te trzy nazwy będą używane równoznacznie. To tak jak dziś, mamy Wszystkich Świętych i Święto Zaduszne –  często stosowane zamiennie. Być może niedługo zobaczymy ozdoby dyniowe ze świeczkami na cmentarzu i ten popkulturowy Halloween wejdzie również do praktyki chrześcijańskiej, kto wie…

Powróćmy jednak do Dnia Zmarłych i jego symboliki. Kupując i zapalając znicze na grobach, być może nie zdajemy sobie sprawy, że za tym zwyczajem kryje się głębsza treść. Dlaczego tak ważne w te święta jest światło?

Światło symbolizuje ciągłość życia, a więc jest elementem świata doczesnego, przedłużonego o to, co dzieje się po śmierci. Dzięki temu, że zapalamy znicze na grobach naszych bliskich, mentalnie łączymy się z nimi. Można powiedzieć, że jest to pewien rodzaj daru. Takim darem jest też dobre życzenie, np. żeby dusza zaznała wiecznego życia, czyli właśnie wiecznego światła. W polskich chrześcijańskich modlitwach mówi się o światłości w kontekście wieczności: „a światłość wiekuista niechaj im świeci”. Światło znicza czy świeczki na grobie może być również kojarzone ze światłem świeczek na choince bożonarodzeniowej. Dawniej wierzono, że w czasie Bożego Narodzenia trzeba postawić choinkę w oknie, po to, aby dusze naszych zmarłych przodków mogły do nas trafić. Jeszcze wyraziściej widać to w kontekście wróżb wigilijnych, tych związanych ze świecą, np. każdy wybierał sobie na choince świeczkę, którą obserwował. Jeśli jej płomień kierował się w stronę domu, to oznaczało, że ktoś przeżyje najbliższy rok, jeśli w stronę okna, to znaczyło, że być może umrze, czyli odejdzie z domu. W podobny sposób ze świeczek wróżono podczas wróżb andrzejkowych. Miało wówczas znaczenie, czy świeczka paliła się dużym, ładnym promieniem, drgała, czy może gasła. Warto przypomnieć sobie tę symbolikę, zapalając znicz na grobie. Światło oznacza ciągłość życia, przeciwieństwo śmierci. Dawniej, gdy ktoś umierał w domu, przygotowywano specjalne świeczniki – do słoika sypano zboże, wstawiano gromnicę i zapalano ją, miało to pomóc duszy przejść na drugą stronę. Takie przejście ze światłem zapewniało duszy życie wieczne. Z dziadami wiąże się wiele zwyczajów, którym towarzyszył żywy ogień, np. rozpalano ogniska przy cmentarzach, wkładano gromnice w ręce osób zmarłych, aby odchodząc ze świata żywych, mogły odnaleźć drogę w zaświaty.

Z dziadami wiąże się wiele przesądów. Czego nie można było wykonywać w czasie tych świąt, żeby nie przestraszyć dusz zmarłych przybyłych z zaświatów?

Dawniej wyobrażano sobie, że wieczorem dusze naszych zmarłych przychodzą w obejścia domów. W związku z tym nie można było np. po zmroku wylewać wody za okno, aby nie zalać duszy, która mogła przechadzać się obok lub przysiąść sobie na posesji w drodze do swojego rodzinnego domu. Wieczór to czas mediacyjny, w którym dwa światy – ludzki profanum i pośmiertny sacrum są blisko siebie, niemal się łączą. To właśnie z tego powodu otwierano dawniej na noc kościoły, bo w nocy pomiędzy 1 a 2 listopada dusze zmarłych przychodziły na modlitwę. Aby nie przestraszyć przybyszów z zaświatów, trzeba było zachować stosowną ciszę, np. nie można było uderzać pięścią w stół czy podnosić głosu podczas rozmów. Trzeba było również uważać, gdzie się siada, żeby przypadkiem nie przysiąść duszy. Co jeszcze? Nie rozpalano ognia w piecu, żeby nie przypalić wygrzewających się tam dusz zmarłych. Tego dnia należało położyć się wcześniej spać, a z posiłków odkładano po łyżce każdej potrawy, aby wygłodniałe dusze mogły się pożywić. Zresztą tak samo robiono podczas wieczerzy wigilijnej w niektórych wsiach jeszcze długo, długo po wojnie.

Wódka na parapecie, miska kaszy i chleb. Czym jeszcze karmiono dusze zmarłych?

W niektórych kulturach te zwyczaje występują do dzisiaj, np. Romowie przychodzą z wódką na cmentarz i częstują nią swoich zmarłych. Podobnie jest u prawosławnych – zostawiają na grobach pożywienie. To dzielenie się jedzeniem było ważne. Znalazłam taki zapis, że niemal do końca XVIII w. można było organizować uczty zaduszkowe. W 1779 r. archidiakon lubelski Olechowski wydał dekret, na mocy którego zakazał urządzania takich uczt.

Jak wyglądały uczty zaduszkowe?

Zazwyczaj w dzień zaduszny przygotowywano dwa posiłki – śniadanie i obiad. Śniadanie składało się z 7 lub 9 potraw, co znowu przypomina symbolikę dawnej liczby potraw na wieczerzy wigilijnej. Na talerzach mogliśmy znaleźć m.in. słodką kutię, przyrządzoną z kaszy lub ziaren zbóż, które przez swoją niepoliczalność konotują kontakt z drugim światem. Oprócz tego było mięso, np. wieprzowe, jajecznica, kisiel i różnego rodzaju pierogi. Z kolei na obiad serwowano 9 potraw: kutię, kapustę, krupnik z kaszą, na baraninie i z pierogiem, jajecznicę z sadłem i suchy ser. Świąteczna jajecznica musiała być mocno tłusta, wierzono bowiem, że dzięki temu ma magiczną moc i lepiej będzie smakowała naszym przodkom. Niestety zwyczaj ten nie przetrwał do naszych czasów, ale możemy wyobrazić sobie jak mogło to wyglądać, gdy popatrzymy dzisiaj na naszą wieczerzę wigilijną.

A co wspólnego mają żebracy ze zmarłymi? Dlaczego tak ich czczono?

O żebrakach trzeba mówić w nawiązaniu do dawnych Zaduszek. Różni wędrowni dziadowie, czy to lirnicy, śpiewacy czy żebracy, chodzący od domu do domu, często tylko z jedną torbą na chleb i modlący się, to była w myśleniu magicznym jedna grupa. Dawniej wierzono, że ci ludzie mają ułatwiony kontakt z drugim światem. To z tego powodu pod kościołem i cmentarzem w święta zaduszne zjawiało się wielu żebraków, którzy modlili się za dusze zmarłych za umowną opłatą, w postaci pieniądza bądź jedzenia. Dziad był postrzegany jako pół święty, nie z tego świata. Być może było to związane z ich odmiennym wyglądem – mieli brody lub długie włosy, wyglądali jakby maski przysłaniały im twarze, a maska jest przecież kulturowym znakiem innego świata. Żebracy byli też często ułomni – kulawi, garbaci, głusi czy niewidomi. Ta wszelka ułomność w myśleniu magicznym mogłaby wskazywać na to, że te postaci pochodziły z innego, drugiego świata. A skoro miały bliższy kontakt z naszymi zmarłymi, to mogły kontaktować się również z Panem Bogiem.

W trakcie zaduszkowych spacerów po cmentarzu warto zwrócić uwagę na tzw. Anielskie Górki. Jak i gdzie ich szukać?

W listopadzie i okresie bożonarodzeniowym możemy na grobach znaleźć znicze w kształcie św. Mikołaja i choinki, z kolei na Wielkanoc pojawiają się motywy np. z jajkiem czy barankiem. Jednak niezależnie od pory roku znajdziemy też aniołki i na cmentarzach, zwłaszcza tych starszych. „Anielskie Górki” to miejsca pochówku małych dzieci, kilkudniowych, kilkumiesięcznych, kilkuletnich. Na takich grobach zobaczymy figurę anioła w formie grawerunku lub rzeźby, a nawet ulubione zabawki zmarłych dzieci. Warto podczas spaceru wypatrywać wizerunku aniołka, który doprowadzi nas do takiej „Anielskiej Górki”.

Groby naszych zmarłych co roku przyozdabiamy wieńcami. Z czym wiąże się ten zwyczaj?

Podobnie jak światło, zielone igliwie i inne wiecznie zielone krzewy typu mahonia czy cisy w postaci wieńców, wianków, wiązanek, podkładów czy gałęzi wtykanych np. w doniczki z kwiatami oznaczają życie wieczne. Złożone na grobie naszych bliskich stanowią swego rodzaju formę życzenia im życia wiecznego. Zieleń, zwłaszcza iglasta, pełni również funkcję ochronną przed przestrzenią chtoniczną, w której żyją nasi zmarli. Stanowi granicę, dzięki której nie mogą oni przedostać się tak łatwo do naszego świata i chroni naszą przestrzeń żywych przed wszelkimi niebezpieczeństwami, które mogą czyhać ze strony świata podziemia.

A jeśli chodzi o kwiaty, to czy były jakieś specjalne, zarezerwowane na te święta?

Na groby kładziono kwiaty zarówno żywe, jak i sztuczne. Jednak te sztuczne wyglądały inaczej niż dziś, bo wykonywano je ręcznie z bibuły, a dla utrwalenia maczano w wosku. Tak przygotowane wkładano w zielone wieńce. Dawniej nie było takich florystycznych układanek jak dzisiaj w formie bukietów czy ikebany, były za to wieńce w kształcie koła, czyli idealnej, zamkniętej figury geometrycznej, konotującej m.in. nieskończoność. Kwiaty są symbolem życia i przemijania. Zauważmy, że kwiaty szybko więdną i często ścina je mróz, to ma nam przypominać o kruchości życia ludzkiego. Dobór kwiatów zależał przede wszystkim od pory roku. Kłania się tu też symbolika kwiatów w ogóle – czerwona róża może oznaczać miłość, a jasne, białe czy różowe kwiaty mogą świadczyć o tym, że ktoś umarł młodo. Z kolei modne na cmentarzach chryzantemy złociste są po prostu łatwo dostępne w naszej szerokości geograficznej, rosną nawet w ogródkach i są odporne na zimno.

Warto też bliżej przyjrzeć się nagrobkom, wśród których będziemy spacerować 1 i 2 listopada.

Podczas spaceru na cmentarzu warto zwrócić uwagę na rzeźby, ornamenty czy kształty nagrobków, np. w formie obelisków. Na nagrobkach możemy zauważyć różnego typu znicze, łuczywa, płomienie albo kamienne wazy na znicze, na których jest wygrawerowany wieczny płomień czy nawet łuczywa ułożone płomieniem w dół, przypominające o tym, że wszyscy prędzej czy później umrzemy i trafimy w zaświaty. Zobaczymy też bardzo wiele elementów kwiatowych, symbolizujących życie, a także palmy w postaci grawerunku czy płaskorzeźby, konotujące męczeństwo. Otwarta czy w połowie zamknięta księga oznacza nasze życie, miejsce, w którym Pan Bóg zapisuje nasze uczynki. To księga, która w pewnym momencie zamyka się, tak jak ta symbolicznie zamknięta przez wiatr podczas pogrzebu na trumnie Jana Pawła II. Podczas spaceru znajdziemy na grobach różne postaci Jezusa, Matki Bożej czy innych świętych, którzy byli ważni dla zmarłych i ich rodzin.
Warto zwrócić uwagę też na różnego typu drzewa, szczególnie ucięte. Na przykład na skośnie ściętym pniu może pojawić się tabliczka z danymi osobowymi zmarłego. Ociosane gałęzie symbolizują przerwane życie – czyli takie życie, które śmierć ścięła kosą, ale jednocześnie mają przypominać nam o drzewie krzyża świętego. Będą też krzyże – znaki łączności i cierpienia Jezusa. Na mijanych nagrobkach z pewnością pojawi się też gołębica, oznaka pokoju duszy i Ducha Świętego. Znajdziemy węże – symbol zmartwychwstania, np. w towarzystwie czaszek, ale i piękne nagrobki, przy których np. zasiadły psy. Te psy mogą przypominać o tym, że leżący w tym grobie był zapalonym myśliwym albo uwielbiał psy, które zostały z nim także po śmierci. Nagrobki skrywają też atrybuty naukowców, np. w postaci globusa albo togi czy jej fragmentów. Te symboliczne elementy z jednej strony każą nam pamiętać, że kiedyś umrzemy – memento mori, ale z drugiej strony też mówią non omnis moriar, czyli „nie wszystko umiera”, a więc póki jeszcze żyjemy, możemy pozostawić po sobie coś, dzięki czemu nie zostaniemy zapomniani.

Na stoiskach przy cmentarzach można dziś kupić niemal wszystko. Są tęczowe sprężyny, odpustowe, diabelskie różki, oscypki, szczypki, ciepłe lody, wata cukrowa, chleb ze smalcem, a nawet kiełbaski. Czy to pewnego rodzaju powrót do uczt dziadowskich, w takim współczesnym, nieco popowym wymiarze?

Rzeczywiście może nas denerwować to, że z roku na rok na cmentarnych straganach pojawia się coraz więcej odpustowych gadżetów, atrybutów halloweenowych, czasem wręcz króluje chiński asortyment. To, czym wypełnione są te stragany to jedna sprawa, ale zwróćmy uwagę, że takie zjawisko wskazuje na to, że święto Wszystkich Świętych wpisuje się coraz mocniej w ciąg świąt rodzinnych, dorocznych. Może paradoksalnie dzięki tym ciepłym lodom i wacie cukrowej dzieci będą chętniej chodziły na cmentarze i zapamiętają to święto, przejmując od rodziców czy dziadków listopadowe zwyczaje dbania o groby i pamięć o zmarłych

Z jednej strony idziemy z duchem czasu, z drugiej chcemy dbać i kultywować nasze tradycje. Czy da się to połączyć?

Myślę, że tak, z roku na rok powstaje wiele udogodnień. Na przykład dziś po niektórych cmentarzach jeżdżą meleksy, które dowożą na groby. To bardzo pozytywne zjawisko, dzięki któremu osoby starsze czy niedołężne mają możliwość poruszania się po cmentarzu. Zresztą na cmentarzu nie trzeba być „na żywo”, można odwiedzić go wirtualnie. Można zamówić przez Internet opiekę nad grobem, przejść się na wirtualny spacer czy wykupić i zapalić znicz online, a nawet opłacić firmę, która posprząta groby naszych bliskich i położy na nich kwiaty. Czy to źle, że ktoś, kto nie może fizycznie w tym czasie pojawić się na cmentarzu, skorzysta z takich możliwości? Nie krytykowałabym tego tak do cna, bo mimo wirtualnej formy jest to pamięć o zmarłych i świadectwo oddania im czci i szacunku, a także ciągłość tej praktyki.

Dr hab. Katarzyna Smyk, prof. Uczelni - p.o. Kierownika Katedry Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego w Instytucie Nauk o Kulturze na Wydziale Filologicznym UMCS. Językoznawczyni, kulturoznawczyni, folklorystka. Badaczka kultury tradycyjnej i posttradycyjnej, obrzędów, zwyczajów, wierzeń, tekstów folkloru i sposobów ich funkcjonowania we współczesnej kulturze polskiej i w systemie wartości współczesnych Polaków. Laureatka wielu nagród i grantów badawczych. Autorka licznych publikacji naukowych na temat motywów i symboli w folklorze polskim, poezji ludowej, współczesnych tekstów kultury oraz ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

Zaangażowana społecznie w pracę nad utrwalaniem tradycji regionalnych jako istotnego, protożsamościowego wymiaru kultury polskiej. Zasiada w wielu radach naukowych muzeów i instytucji kultury. M.in. Członkini Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego, zarządu Sekcji Polskiej Międzynarodowej Organizacji Sztuki Ludowej, Rady Naukowej Stowarzyszenia Twórców Ludowych redakcji czasopism związanych z kulturą ludową. Jest ekspertem Ogólnopolskiej Konferencji Kultury i Polskiej Komisji Akredytacyjnej (w dyscyplinach nauki o kulturze i religii oraz językoznawstwo). Przewodniczy Radzie ds. niematerialnego dziedzictwa kulturowego przy MKiDN na lata 2019-2022.

Od maja 2021 r. pracuje jako pełnomocnik ds. programowych w Narodowym Instytucie Kultury i Dziedzictwa Wsi.

Główne zainteresowania naukowe: kultura współczesna, tradycyjna i postludowa w ujęciu antropologicznym, w perspektywie semiotycznej, komunikacyjnej i aksjologicznej; zjawiska i modalności myślenia potocznego; etnolingwistyczne badanie kultury; tekst kultury jako narzędzie badawcze; niematerialne dziedzictwo kulturowe, polityka kulturalna.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Majówka na ostro. Rzut Beretem rozbujał Lublin
Foto
galeria

Majówka na ostro. Rzut Beretem rozbujał Lublin

W Rzucie Beretem majówka nabrała rumieńców szybciej niż policzki po trzecim drinku. Było głośno, gorąco i z odrobiną szaleństwa – czyli dokładnie tak, jak lubicie. Zobaczcie, kto rzucił beretem... i resztą garderoby oraz jak się bawił Lublin.

Świdnik wpuści miliony w kanalizację

Świdnik wpuści miliony w kanalizację

Przedsiębiorstwo Komunalne Pegimek przygotowuje największy w historii spółki program inwestycyjny, czyli gruntowną przebudowę sieci wodno-kanalizacyjnej w Świdniku. Będzie to kosztować blisko 53 mln zł, a jego realizacja planowana jest na lata 2025-2034.

Boso, ale wesoło, czyli Cejrowski w trasie
WIDEO
film

Boso, ale wesoło, czyli Cejrowski w trasie

Wojciech Cejrowski odwiedził Lublin z nowym stand-up’em podróżniczym. Choć znany jest z podróżniczych opowieści i kontrowersyjnych wypowiedzi, tym razem stawia na stand-up – ale w zupełnie innym stylu niż ten, do którego przyzwyczaili nas polscy komicy.

zdjęcie ilustracyjne

Przymrozki nie odpuszczają. Będą straty w uprawach owoców

Majowe przymrozki nie odpuszczają. Synoptycy ostrzegają, że w nocy prawie w całym regionie znów przymrozi.

Bogdanka LUK Lublin świętowała mistrzostwo Polski ze swoimi kibicami
ZDJĘCIA
galeria

Bogdanka LUK Lublin świętowała mistrzostwo Polski ze swoimi kibicami

Może to i lepiej, że siatkarze Bogdanki LUK Lublin poczekali do czwartego meczu, aby przypieczętować tytuł mistrzów Polski? W końcu dzięki temu kibice mogli świętować wielki sukces swoich pupili w hali Globus. Jak zwykle fani nie zawiedli. Atmosfera była niesamowita, a Wilfredo Leon i spółka niesieni dopingiem z trybun po raz trzeci pokonali Aluron CMC Wartę Zawwiercie 3:0 i wywalczyli złote medale. Sprawdźcie nasze zdjęcia z hali Globus.

W dwie godziny ponad 231 tys. zł. W pałacu Potockich sprzedano ponad 60 obrazów
galeria

W dwie godziny ponad 231 tys. zł. W pałacu Potockich sprzedano ponad 60 obrazów

Sztuka, pałacowe wnętrza i duże emocje towarzyszyły pierwszej takiej aukcji zorganizowanej w Radzyniu Podlaskim. W pałacu Potockich można było najpierw zobaczyć, a później wylicytować ponad 70 dzieł sztuki.

Emocje kolarskie. Wyścig Pokoju w Lublinie
Foto
galeria

Emocje kolarskie. Wyścig Pokoju w Lublinie

Wyścig Pokoju (1948–2006) był jednym z najsłynniejszych amatorskich wyścigów kolarskich w Europie Środkowo-Wschodniej, zwanym często "Tour de France Wschodu". Zazwyczaj odbywał się w maju. Wyścig Pokoju wielokrotnie przebiegał przez Lublin, pełniąc rolę miasta etapowego zarówno jako miejsce startu, jak i mety poszczególnych etapów. Zobaczmy zdjęcia z tamtego okresu.

Zderzenie trzech samochodów w centrum Lublina. Jeden wjechał na czerwonym
galeria

Zderzenie trzech samochodów w centrum Lublina. Jeden wjechał na czerwonym

Na skrzyżowaniu alei Racławickich z ulicą Poniatowskiego w Lublinie doszło dziś rano do zderzenia trzech samochodów. Policja kierowała ruchem.

Siatkarska duma Chełma. Prezydent obiecuje nową halę sportową

Siatkarska duma Chełma. Prezydent obiecuje nową halę sportową

Chełm przeżywa siatkarską euforię. Drużyna CHKS Chełm po raz pierwszy w historii zdobyła mistrzostwo 1. Ligi PLS i zapewniła sobie awans do PlusLigi, elity polskiej siatkówki. Tymczasem, w mieście niedługo ruszy budowa nowej hali sportowej, która pomieści 3,5 tysiąca kibiców.

Majówka w El Cubano
Foto
galeria

Majówka w El Cubano

Podczas długiego majowego weekendu, w El Cubano tańczono tak żywiołowo, że nawet drinki gubiły rytm. Kto nie był – niech żałuje, a kto był – niech szuka siebie w naszej fotogalerii... może z maraką, może z sombrero, a może z miną „to nie ja, to tequila”! Sprawdźcie naszą galerię i zobaczcie, kto został królem i królową parkietu... oraz kto po cichu liczył na bis!

Garbarnia jest już jedną nogą w A klasie, ale w klubie wciąż panuje dobra atmosfera

Garbarnia Kurów wygrała pierwszy raz na wyjeździe

LKS Wierzchowiska prawdopodobnie sobotnią porażką z Garbarnią Kurów (2:4) przesądził swoją degradację do A klasy.

Łoś cały okablowany. Nietypowa akcja strażaków

Łoś cały okablowany. Nietypowa akcja strażaków

Łoś w tarapatach. Takie zgłoszenie wpłynęło do strażaków ze Sławatycz w powiecie bialskim.

Sebastian Kozdrój budował siłę Ruchu przez wiele lat i wiele wskazuje, że w tym sezonie może zebrać wspaniałe efekty swojej ciężkiej pracy

MKS Ruch Ryki wygrał w Poniatowej i zachował fotel lidera

MKS Ruch Ryki wykonał olbrzymi krok w kierunku awansu do IV ligi. Podopieczni Sebastiana Kozdrója pokonali na wyjeździe Stal Poniatowa 3:2.

Rewolucja na trasie kolejowej Lublin-Dorohusk. Unia daje kasę z myślą o odbudowie Ukrainy

Rewolucja na trasie kolejowej Lublin-Dorohusk. Unia daje kasę z myślą o odbudowie Ukrainy

Podróż na trasie Lublin -Dorohusk będzie krótsza. PKP PLK szykują się do dużej inwestycji z myślą o przyszłej odbudowie Ukrainy.

Pożar w szpitalu. Trzeba było ewakuować pacjentów
galeria

Pożar w szpitalu. Trzeba było ewakuować pacjentów

W sobotę wieczorem w międzyrzeckim szpitalu wybuchł pożar. Trzeba było ewakuować pacjentów z kilku oddziałów.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Ogłoszenia

Najnowsze · Promowane
Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

rurakom

ZAMOŚĆ

165,00 zł

Różne -> Sprzedam

pasek

ZAMOŚĆ

33,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

zawór

ZAMOŚĆ

46,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

trojnik

ZAMOŚĆ

12,00 zł

Różne -> Sprzedam

kolkom

ZAMOŚĆ

165,00 zł

Komunikaty