W środę w lubelskim klubie Graffiti wystąpi zespół IRA. Radomianie zaprezentują piosenki z nowego, wydanego 30 października, albumu "9”. Na przedkoncertową rozmowę namówiliśmy wokalistę grupy Artura Gadowskiego.
– Myślę, że mamy sporą liczbę fanów w Lublinie. Gdyby było inaczej, na pewno nie gralibyśmy tu tak często.
Czy jakiś lubelski koncert utkwił Ci szczególnie w pamięci?
– W 1993 roku graliśmy na dachu jakiegoś budynku. Teraz już nie pamiętam, co to był za budynek, ale było fajnie. Siedziałem na krawędzi dachu i wiem, że zrobiło to na ludziach ogromne wrażenie. Marcin Szpitun, menedżer Braci, zawsze kiedy się spotykamy wspomina ten koncert i podkreśla, że to było jedno ważniejszych wydarzeń w jego życiu. Myślę, że trochę przesadza, ale to miłe.
W środę lublinianie usłyszą po raz pierwszy na żywo utwory z albumu "9”. Jak będzie?
– Zobaczymy.
Album jest przekrojem przez style, jakie uprawialiście w ciągu całej kariery. Jest tu i melodyjny hard rock, są numery hymniczne, jest ostre i gęste granie thrashowe. To takie podsumowanie na dwudziestolecie od wydania pierwszego longplaya?
– Dokładnie taki był nasz pomysł na tę płytę. Piosenki, które nawiązują do różnych okresów naszej twórczości. Cieszy mnie, że to słychać.
W porównaniu do poprzedniego longplaya najnowszy jest bardziej osobisty w warstwie literackiej. Nie ma już czego krytykować w naszej rzeczywistości społeczno-politycznej?
– Nie możemy już słuchać tego, co mają do powiedzenia nasi politycy. Na ogół nie mają nic do powiedzenia. Te ich ciągłe wojenki, które sobie urządzają, nie interesują nas. Postanowiliśmy nie komentować ich poczynań.
Macie na koncie wiele fajnych coverów – od "Come Together” The Beatles przez "Rock and Roll All Nite” KISS po "Fly Away” Lenny'ego Kravitza. Co przerabiacie na nowym tournee?
– Będzie jedna niespodzianka. Nie zdradzę teraz, co to za piosenka.
Ostatnio wiele hardrockowych zespołów opublikowało albumy z samymi coverami, m.in. Tesla, Def Leppard, Queensrÿche i Poison. Nie myśleliście o czymś takim?
– Nie. Na razie mamy jeszcze wiele własnych pomysłów. Ale może nagranie cudzych piosenek we własnych wersjach jest dobrym pomysłem?
Jaki longplay najbardziej zachwycił Cię w mijającym roku?
– Odkryłem świetnie śpiewającą australijską wokalistkę. Nazywa się Sia. Ma niesamowity głos. Nagrała cudowną, klimatyczną płytę pod tytułem "Some People Have Real Problems”. To piękna nastrojowa muzyka. Doskonale się przy niej relaksuję.
A koncert?
– Koncert Kasi Nosowskiej z piosenkami Agnieszki Osieckiej. To właściwie już nie był koncert, ale coś w rodzaju spektaklu, w którym główną rolę gra muzyka.
Sądzisz, że ludzie będą mieć równie dobre wrażenia po Waszym środowym występie w Lublinie?
– Mam nadzieję, że publiczność będzie zadowolona z naszego występu. Damy z siebie wszystko.