Mieszkańcy Leopoldowa są wstrząśnięci. Kilka kilometrów od ich wsi leżało ciało 17-letniego Mateusza. Znaleźli je koledzy chłopaka z Ochotniczej Straży Pożarnej. – Leżał na plecach, prosto, ze skrzyżowanymi rękami. Miał otwarte oczy i ubłocone ubranie – opowiada Marcin z miejscowego OSP.
To miała być zwyczajna sobotnia zabawa, na którą do Kłoczewa wybrała się grupa znajomych z Leopoldowa, w tym 17-letni Mateusz. Podobnie jak jego starszy brat, był ochotnikiem w miejscowej straży pożarnej. Na co dzień uczył w jednym z dęblińskich techników. Po lekcjach lubił odwiedzać siłownię, dbał o kondycję. Na zabawie w Kłoczewie bywał wielokrotnie.
– Często tam jeździliśmy, Mateusz nigdy się od nas nie odłączał. Zawsze był z nami do końca, do 3 w nocy – mówi Daniel, kolega. – Gdy już mieliśmy wracać, zadzwoniłem do niego. Dochodziło wpół do czwartej. Odebrał, miał spokojny głos. Powiedział, że już wraca, że dochodzi do Lasocina (wioska kilka kilometrów od jego domu - red.) Na tym nasza rozmowa się skończyła – opowiada nastolatek.
Gdzie jest Mateusz?
W niedzielę rano okazało się, że Mateusz nie wrócił do domu. Jego rodzice i bracia zaczęli wydzwaniać po znajomych, z nadzieją, że chłopak u kogoś nocuje. Niestety, nigdzie go nie było. Zadzwonili więc na policję. Jak relacjonują, początkowo funkcjonariusze z Ryk nie przyjęli zgłoszenia o zaginięciu, bo nie minęło jeszcze przepisowe 24 godziny od zniknięcia. Nikt nie miał jednak zamiaru czekać na pomoc tak długo.
– Włączyliśmy syrenę, zwołaliśmy chłopaków, założyliśmy strażackie mundury, podzieliliśmy się na grupy i rozpoczęliśmy poszukiwania. Przeszliśmy wiele kilometrów brodząc po kolana w błocie. Wcześniej objeździliśmy wszystkie miejscowe restauracje, przydrożne bary, pytaliśmy, ale nie było żadnego sygnału. Nikt go nie widział – opowiada Marcin z leopoldowskiego OSP. To jego grupa w poniedziałek po godz. 6 rano znalazła ciało Mateusza. Zwłoki leżały z dala od drogi, za zabudowaniami w Lasocinie. – Leżał na plecach, prosto, ze skrzyżowanymi rękami. Miał otwarte oczy i brudne, ubłocone ubranie. Nie pamiętam tego dobrze, ale ktoś mówił, że miał zaskakująco czyste buty – dodaje strażak.
Flaga z czarnym kirem
Mieszkańcy Leopoldowa nie wierzą w to, że policja zdoła rozwikłać tę sprawę. Ta historia nie daje im spokoju.
– On nie był pijany i był na tyle dobrej formie, że bez problemu pokonałby pieszo te 10, czy 12 kilometrów. Nie wiemy dlaczego wyszedł z tej zabawy sam, dlaczego nikomu o tym nie powiedział. To wszystko jest bardzo dziwne – mówią jego koledzy. Sami dotarli do nagrania wideo z Kłoczewa. Widać na nim jak Mateusz wychodzi z imprezy sam.
W Leopoldowie od niedzieli nikt nie mówi o niczym innym. Biało-czerwona flaga na miejscowym OSP została przyozdobiona czarnym kirem.
Policja: Poszukiwania rozpoczęliśmy natychmiast
Ciało chłopaka zostanie zbadane przez pracowników Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie. Sekcja zwłok powinna odpowiedzieć na pytania o godzinę śmierci i przyczynę zgonu.
Rzecznik ryckiej policji zaprzecza słowom mieszkańców, że poszukiwania nie rozpoczęły się natychmiast. Dementuje też informacje, że jest procedura, która mówi o wszczęciu poszukiwań 24 godziny od zaginięcia. – Od razu po otrzymaniu zgłoszenia rozpoczęliśmy akcję poszukiwawczą – zapewnia kom. Jacek Wójcik, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Rykach.
Na tym etapie śledztwa policjanci nie informują o szczegółach postępowania.