Jeszcze dwa lata temu na świdnickim lotnisku żyła 12-tysięczna armia małych gryzoni. W tym roku mieszka tu tylko ok. tysiąca susłów perełkowanych.
- Wystarczy stanąć w trawie, poczekać 10 minut i już za chwilę można zobaczyć całą gromadkę susłów - twierdzi Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika.
Ale tak było kilka lat temu. Dziś nawet długie obserwacje mogą spełznąć na niczym. Przekonała się o tym fotoreporterka Dziennika Wschodniego, która bezskutecznie polowała na zwierzaki z aparatem fotograficznym. - Cztery godziny siedzenia bez ruchu i nic - mówi Dorota Awiorko-Klimek.
- Jestem przekonany, że susłów nam ubyło - potwierdza Piotr Jankowski, który wizerunek zwierzątka wykorzystuje w najnowszej kampanii promocyjnej Świdnika. - Mam swoją teorię na ten temat: nasze susły lubią hałas, bo odstrasza psy i lisy. Odkąd na lotnisku nie możemy organizować imprez masowych, zaczęły ginąć.
Niektórzy jednak tak się do zwierzaków przyzwyczaili, że nie zauważyli, by ich było mniej. - Susły to takie większe świnki morskie. Mają miłe futerko. Jeszcze w tamtym roku je widziałem - mówi z przekonaniem Karol Ścibior, kierownik trawiastego lotniska w Świdniku. - Przez lornetkę, ale jednak na własne oczy.
- Co by im się mogło stać? Moim zdaniem, żyją i mają się dobrze - nie ma wątpliwości Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, który stanął w obronie susła, gdy na tym terenie miał powstać port lotniczy.
Tymczasem naukowcy z UMCS cały ostatni tydzień spędzili na lotnisku, licząc zwierzaki. Zatykali wczesnym rankiem norki susłów, a po południu sprawdzali, ile z nich zostało otwartych. I nie mają najlepszych wieści dla miłośników tych gryzoni. - Z wstępnych, roboczych, szacunków wynika, że na lotnisku żyje dziś tylko ok. 1000 zwierząt - mówi dr Stefan Męczyński, kierownik grupy badawczej.
- To duży spadek, skoro 2 lata temu kolonia liczyła ok. 12 tys. susłów, a rok temu ok. 6 tys.
Badacze twierdzą, że to normalna sytuacja w zamkniętych, przegęszczonych, koloniach. I można ją jeszcze uratować.
- Przy dużym zagęszczeniu susły przestają się rozmnażać. Gdy dojdzie do tego lekka zima i się wybudzają, tracąc energię, spadek może być naprawdę drastyczny - dodaje Męczyński. - Na Zamojszczyźnie w rezerwacie "Popówka” populacja susła perełkowanego zmalała z 12 tys. do 30 osobników. Ale udało nam się ją odbudować. Co możemy zrobić w Świdniku? Częściej strzyc trawę, nawieźć ziemię. I liczyć na szczęście.