PZL zalega miastu około 13 milionów zł. Dług wziął się z niezapłaconych podatków od nieruchomości.
W pierwszym półroczu tego roku dochody budżetu Świdnika znacznie spadły. – Jest za niskie wykonanie ściągalności podatków od nieruchomości od osób prawnych. Sprawa dotyczy szczególnie głównego podatnika – podkreśla Wiesław Głąb, naczelnik Wydziału Budżetu i Rozwoju w Urzędzie Miasta Świdnik.
Chodzi o PZL Świdnik, który od lat ma problem z niezapłaconymi podatkami od nieruchomości. Kilkakrotnie już zakład wyrównywał je "płacąc” budynkami i działkami. W taki sposób miasto stało się właścicielem między innymi dawnego hotelowca w centrum miasta, dwóch działek w parku przemysłowym i biurowca przy al. Lotników Polskich. W taki też sposób do miasta trafiły akcje spółki, odsprzedane potem z zyskiem.
Miasto podpisało ze spółką porozumienie, na mocy której stare zaległości są spłacane w ratach. W tym roku PZL zapłacił miastu tylko dwie raty po 415 tys. zł zaległych podatków z odsetkami. – Perspektywa nie jest dobra, raczej nie można liczyć na większe wpłaty. Wariant pesymistyczny jest taki, że może nam z tego tytułu brakować 5 mln zł – ostrzega naczelnik Głąb.
– Wszystkie zobowiązania głównego podatnika względem miasta wynoszą obecnie około 13 mln zł. To bardzo dużo – mówi Artur Soboń, sekretarz Urzędu Miasta Świdnik. – Jest kryzys i dramatyczna sytuacja na rynku lotniczym i my to rozumiemy. Spółka stoi też przed zmianą głównego właściciela.
Ale pieniędzy ratusz nie podaruje. – Są naliczane odsetki i na pewno pieniądze wrócą do miasta – podkreśla Artur Soboń. – Jest to firma kluczowa dla rozwoju miasta, dlatego wszelkie gwałtowne ruchy z naszej strony odbiłyby się na pracownikach. A tego nie chcemy.
PZL zapewnia, że długi spłaci. – Tylko trudno powiedzieć, jak to będzie w czasie rozłożone – wyjaśnia Jan Mazur, rzecznik PZL Świdnik. – Przecież w pierwszej kolejności musimy wypłacić pensje pracownikom. To też są mieszkańcy Świdnika i cieszymy się, że miasto nas rozumie.