W miejsce Szkoły Podstawowej nr 5 i Gimnazjum nr 3 jedna placówka. Pomysł krytykują nauczycielskie związki zawodowe. Słychać też głosy, że może chodzić o polityczny rewanż.
Wszystko wskazuje na to, że świdnicki oddział ZNP negatywnie odniesie się do propozycji. – Uzasadnienie projektu jest za mało merytoryczne. Pomysłodawcy chcą podnieść jakość obu szkół, ale te dwie placówki już osiągają spore sukcesy. Tworzenie molocha obniży jakość edukacji – wyjaśnia Ewa Kiernicka, wiceprezes świdnickiego oddziału ZNP.
Związkowców nie przekonuje również argument o oszczędnościach. – Pomysłodawcy zapewniają, że nic się nie zmieni, oprócz dyrekcji i administracji. Czy warto niszczyć tożsamość obu szkół dla likwidacji trzech etatów? – pyta Kiernicka.
Wątpliwości ma również nauczycielska "Solidarność”. – Niechętnie widzimy pomysły łączenia szkół o innych typach i tworzenia z nich kombinatów edukacyjnych – mówi Tomasz Kasperek, przewodniczący nauczycielskiej "Solidarności” w okręgu świdnickim. – Obawiamy się także, że nauczyciele mogą stracić pracę.
W poniedziałek i wtorek z radami pedagogicznymi obu szkół mają spotkać się władze miasta. – Czekamy na konkrety – kwituje Dorota Lorenc, dyrektor SP nr 5.
Sytuacją są oburzeni niektórzy radni. – Jako radny nie zostałem poinformowany, że coś takiego będzie miało miejsce. To jest niedopuszczalne – podkreśla Jakub Osina. Jego zdaniem, tempo prac jest zbyt szybkie. Dodaje, że sprawa może mieć polityczne dno. – Być może jest to zemsta za wybory – uważa Osina.
Dyr. Gimnazjum nr 3 startował w ub. wyborach jako główny kontrkandydat obecnego burmistrza. – Też tak to mogę odebrać. Startując na stanowisko burmistrza liczyłem się z konsekwencjami. Ale źle się dzieje, że walka polityczna przenosi się do szkół – ucina dyr. Białowąs.
Władze miejskie podkreślają, że szkoły mieszczące się w jednym budynku powinny mieć jednego dyrektora.
– Poprawi się organizacja szkół. Natomiast w sensie pedagogicznym dla uczniów, nauczycieli i rodziców nie zmieni się nic – zastrzega wiceburmistrz Szydło. I dodaje, że nie chodzi o bezpośrednie oszczędności. – Obie szkoły są narażone na skutki niżu demograficznego. Dzięki połączeniu nauczyciele będą mogli uzupełniać etaty w obu tych placówkach. Zaprzecza, by sprawa miała polityczne dno. – 3 lata temu dyrektor wygrał jednogłośnie konkurs, mimo że już wtedy dwa razy rywalizował z burmistrzem w wyborach.