Podczas tegorocznej, trzydniowej kwesty na ratowanie zabytkowych grobowców na cmentarzu parafialnym w Wereszczynie (pow. włodawski) do puszek trafiło 8 252 zł. To o 204 zł więcej niż w rekordowym, ubiegłym roku.
Wereszczyński cmentarz wyróżnia się wieloma w różnym stanie zachowanymi zabytkowymi grobowcami i nagrobkami. Kwesta na ich ratowanie prowadzona jest już od dwunastu lat na rzecz Komitetu Społecznego miejscowego Stowarzyszenia Wereszczyński Gościniec. W tym roku od 1 do 3 listopada kwestowali jego członkowie, ale też pracownicy Urzędu Gminy w Urszulinie, druhowie z Ochotniczych Straży Pożarnych w Wereszczynie i Andrzejowie, Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza z Urszulina i urszulińscy harcerze.
– Ludzie byli tak hojni, że od pewnego momentu był już problem z upychaniem banknotów do puszki – mówi Sławomir Bielawski z wereszczyńskiej OSP.
Do tej pory stowarzyszeniu udało się odnowić, a w niektórych przypadkach wręcz uratować, osiem cmentarnych obiektów, w tym grobowiec miejscowych ziemian Karpińskich i należące do tej rodziny cztery płyty nagrobne, nagrobki Ludwika Cękalskiego, Anieli Skroniewskiej, rodziny Rucińskich, Antoniny Hlebickiej Józefowicz, krzyż żeliwny nagrobka Tadeusza Eydziatewicza oraz mogiłę żołnierzy polskich poległych w 1920 i 1939 r.
Wszystko to razem pochłonęło około 150 tys. zł, z czego prawie 50 tys. zł pochodziło z dorocznych kwest. Pozostałą kwotę organizatorom zbiórek udało się pozyskać z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz włodawskiego starostwa.
– Wybierając obiekty do odnowienia pod uwagę bierzemy stan zachowania zabytku i jego walory artystyczne – mówi Adam Panasiuk z Wereszczyńskiego Gościńca, na co dzień etatowy członek Zarządu Powiatu Włodawskiego.
– Nie bez znaczenia jest także tożsamość osób, których szczątki znajdują się w mogile czy grobowcu. W tym roku bowiem odnowiliśmy grobowiec rodziny Karpińskich, bardzo zasłużonej dla naszych okolic i wereszczyńskiej parafii. Jeszcze wcześniej płyty grobowe członków tej rodziny, w tym Anieli Dembowskiej, żony przywódcy Powstania Krakowskiego Edwarda Dembowskiego. Warto wspomnieć też Stanisławę Karpińską, która poświęciła dużą część swojego majątku na rzecz chorującej na tyfus tutejszej ludności, zwłaszcza dzieci. W swoim testamencie cały majątek zapisała na utworzenie szkoły rolniczej. Sama zmarła na tyfus i pochowano ją, o czym się naocznie przekonałem, w metalowej trumnie.
Panasiuk serdecznie dziękuje wszystkim dotychczasowym ofiarodawcom. W najbliższym czasie upubliczni dalsze plany stowarzyszenia związane z renowacją kolejnych grobowców i pomników.