
Teresa i Marian Niedźwiedziowie z Siemierza w gm. Rachanie mają wielkie święto. Zostali uhonorowani medalem ministra obrony narodowej "Za Zasługi dla Obronności Kraju” i list gratulacyjny od starosty.

23-letni Tomasz spod Zamościa robił wszystko, żeby się od wojska wymigać. Po skończeniu szkoły średniej wyjechał do Anglii. Jest tam już jego siostra. Pracują w fabryce, niedaleko Londynu. - Pakujemy śrubki w worki - mówi. - Zarabiamy po kilka funtów za godzinę i mamy wolne weekendy. Jest nieźle. Na wszystko sobie mogę pozwolić.
To na Zamojszczyźnie powszechne zjawisko. Młodzi mężczyźni zamiast iść w kamasze masowo wyjeżdżali do pracy za granicą. Co roku co najmniej kilkuset poborowych i rezerwistów było poszukiwanych przez armię, a nawet prokuraturę.
Dlaczego? - Wojsko nic nie daje - kwituje Tomek. - Ludzie ze średnim i wyższym wykształceniem nie mieli tam czego szukać. Może armia zawodowa to zmieni. Ważne, że ludzie nielubiący kaprali, kamaszy i grochówki nie będą się ukrywać.
Nie wszyscy tak marudzą. Chlubnym przykładem są Teresa i Marian Niedźwiedziwie, rolnicy z Siemierza. Ich trzech synów: Robert, Piotr i Grzegorz odsłużyło uczciwie służbę wojskową. Ich rodzice to sobie chwalą. - Bo co wart mężczyzna bez wojska? - pyta retorycznie 57-letni Marian Niedźwiedź. - Tam nauczą go życia i dyscypliny. Sam byłem w wojsku, to wiem.
Państwo Niedźwiedziowie za taką postawę zostali właśnie uhonorowani.
Mjr Jerzy Pyt, zastępca komendanta Wojskowej Komendy Uzupełnień w Zamościu, wręczył im medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju”, a miejscowy starosta dodał do tego list gratulacyjny. Odbyło się to w tomaszowskim Starostwie Powiatowym.
- Takie uroczystości zdarzają się naprawdę rzadko -podkreśla Andrzej Krzaczek, kierownik referatu zarządzania kryzysowego tomaszowskiego Starostwa Powiatowego. - Ostatni raz taki medal wręczaliśmy w powiecie chyba pół roku temu. Warto takich ludzi honorować. Ich postawa jest godna uznania.
Komentarze 6
Kazdy woli pakować śrubki, niż służyć w takim wojsu jakie było dotychczas. Miałem kupla w jakiejś takiej artylerii przeciwlotniczej i podczas całej służby strzelali do celu, który ciągnął się za samolotem (jakimś kukuruźnikiem) jeden raz. Pytanie czy trafili, pozostawię bez odpowiedzi. Jaki to patriotyzm?
Kazdy woli pakować śrubki, niż służyć w takim wojsu jakie było dotychczas. Miałem kupla w jakiejś takiej artylerii przeciwlotniczej i podczas całej służby strzelali do celu, który ciągnął się za samolotem (jakimś kukuruźnikiem) jeden raz. Pytanie czy trafili, pozostawię bez odpowiedzi. Jaki to patriotyzm? rozwiń
Kazdy woli pakować śrubki, niż służyć w takim wojsu jakie było dotychczas. Miałem kupla w jakiejś takiej artylerii przeciwlotniczej i podczas całej służby strzelali do celu, który ciągnął się za samolotem (jakimś kukuruźnikiem) jeden raz. Pytanie czy trafili, pozostawię bez odpowiedzi. Jaki to patriotyzm?
Kazdy woli pakować śrubki, niż służyć w takim wojsu jakie było dotychczas. Miałem kupla w jakiejś takiej artylerii przeciwlotniczej i podczas całej służby strzelali do celu, który ciągnął się za samolotem (jakimś kukuruźnikiem) jeden raz. Pytanie czy trafili, pozostawię bez odpowiedzi. Jaki to patriotyzm? rozwiń