Lis podkradał się do kurnika, więc gospodarz postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zastawił na podwórku wnyka i czekał na chytrusa. A że w zastawioną pułapkę złapał się pies, to jemu też nie zamierzał przepuścić.
Już na pierwszy rzut oka było widać, że kundel został zabity. Powiadomiono policję. Trop prowadził do 40-letniego gospodarza. Mężczyzna przyznał się do uśmiercenia zwierzęcia.
Wyjaśnił, że zastawił na podwórku sidła na polującego na jego kury lisa. Ale rudzielec łukiem omijał zasadzkę, przypadkowo złapał się za to pies. Gospodarz zaczął okładać zwierzę drewnianym kijem po całym ciele. – Bo na pewno wyjadał jajka w kurniku – powiedział mundurowym.
Kundel nie przeżył ataku, a jego oprawca na razie nie usłyszał zarzutu. – Wyjaśniamy, czy jego postępowanie wyczerpuje znamiona przestępstwa – powiedział nam Ireneusz Stromidło, rzecznik prasowy tomaszowskiej policji.
Ustawa o ochronie zwierząt przewiduje odpowiedzialność karną za znęcanie się nad zwierzętami. Za zabicie zwierzęcia bez przyczyny grozi kara do roku pozbawienia wolności, a w przypadku gdyby sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem, kara może sięgać nawet do 2 lat.
Można zabić zwierzę z potrzeby gospodarczej, ze względów humanitarnych, z przyczyn sanitarnych, ze względu na potrzeby nauki, a także w razie jego agresywności.