Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło właśnie Święto Kawalerii Polskiej. Uczczeni zostaną polscy ułani, zwycięzcy bitwy pod Komarowem.
Właśnie rocznica tej batalii stała się ogólnonarodowym Świętem Kawalerii Polskiej. Stało się tak dzięki staraniom władz Komarowa oraz Stowarzyszenia "Bitwa pod Komarowem”.
– To wielka radość – mówi Iwona Pełypyszyn, szef Samorządowego Ośrodka Kultury w Komarowie, członek stowarzyszenia "Bitwa pod Komarowem”.
Bo jest co świętować.
W sierpniu 1920 r. losy wojny polsko-bolszewickiej przechyliły się na naszą korzyść. Od Lwowa, w stronę Warszawy parła jednak osławiona konarmia Siemiona Budionnego.
Były to 4 wyborowe dywizje kawalerii wyposażone m.in. w taczanki i artylerię konną. Kozacy słynęli z okrucieństwa. Wyglądali dziwacznie. Jak pisał Izaak Babel, mieli "czupryny z czubem, frencze z dywanów, krótkie karabiny i dowódców na pięknych koniach (...)”. Konarmia była też znana z… chuci.
Babel zapewnia, że wszyscy żołnierze mieli syfilis (leczyli go łykając m.in. kruszony kryształ).
Pod koniec sierpnia 1920 r. Kozacy wkroczyli na Zamojszczyznę. Splądrowali m.in. Komarów, Łabuńki i Sitaniec. W okolicach Wolicy Śniatyckiej (gm. Komarów) dopadła ich polska grupa pościgowa dowodzona przez Rómmla.
Bitwa trwała cały dzień. W końcu Kozacy, na czele z Budionnym rzucili się do ucieczki. Wraz z nim "wiali” późniejsi marszałkowie ZSRR, m.in.: Woroszyłow i Timoszenko.
Podobno wśród nich widziany był też Stalin, który podczas bitwy siedział na … gruszce. Straty polskie wyniosły ok. 500 ludzi i 700 koni. Trudno ocenić ilu poległo sowietów. Prawdopodobnie było ich kilka razy więcej.
Obchody bitwy organizowane są w Komarowie z wielką pompą. Miejscowi chcieli jednak nadać im większą rangę.
Tomasz Dudek, prezes stowarzyszenia "Bitwa pod Komarowem” wystąpił do Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej o ustanowienie komarowskiej rocznicy ogólnopolskim świętem. Wsparł go dowódca warszawskiego garnizonu.
Udało się! 31 sierpnia obchodzone będzie Święto Kawalerii Polskiej.
– Decyzja zapadła 9 października – raduje się Tomasz Dudek. – Jednak musiała się jeszcze uprawomocnić. To się właśnie stało. Cieszymy się!
Stowarzyszenie chce na polach Wolicy Śniatyckiej ustawić pomnik ku czci bohaterów tej bitwy. Będzie miał (łącznie z kopcem) 12 metrów wysokości. Znajdą się na nim m.in. husarskie skrzydła.
– Taki pomnik chciano postawić jeszcze w 1936 r – mówi prezes Dudek. – Był nawet projekt, ale zaginął. Udało się jednak dotrzeć do jednego ze szkiców. Nasz pomnik będzie do niego nawiązywać. Rozpoczynamy zbiórkę pieniędzy na ten cel. Kiedy pomnik powstanie? Jeszcze nie wiadomo.