Zakończył się proces trzech nastolatków oskarżonych o brutalne zabójstwo. Zakatowali starszego mężczyznę dla 10 zł i starego radia.
Sprawę Damiana R., Daniela S. i Kamila D. rozstrzygnął wczoraj Sąd Okręgowy w Zamościu. W dniu, kiedy dopuścili się okrutnej zbrodni, najmłodsi z nich mieli zaledwie 15 lat. Ponieważ odpowiadali za zabójstwo, sądzono ich jak dorosłych.
Ze względu na młody wiek oskarżonych sąd wyłączył jednak jawność procesu. Co za tym idzie, niejawne jest też uzasadnienie wyroku. Kamil D. został skazany na 5 lat więzienia. Jego kolegom sąd wymierzył kary 6 lat pozbawienia wolności.
W lipcu 2015 r. w Chomęciskach Małych, niedaleko Zamościa, w domu na obrzeżach wsi znaleziono ciało 71-letniego gospodarza. Mężczyzna miał na ciele liczne obrażenia. Okazało się, że został brutalnie pobity. Napastnicy kopali go w głowę i klatkę piersiową. Bili drewnianym kołkiem i motyką z metalowym ostrzem – ustalili później śledczy.
Chociaż na miejscu zbrodni zabezpieczono sporo śladów, kryminalni długo nie mogli namierzyć sprawców. Dopiero po dwóch latach wpadli na trop Damiana R. i jego kolegów. W rozwiązaniu sprawy pomogła analiza śladów krwi pozostawionych na drzwiach domu. Specjaliści porównali zabezpieczoną krew z próbkami DNA pobranymi od osób wytypowanych wcześniej przez policjantów. Okazało się, że jedna z nich jest blisko spokrewniona z człowiekiem, którego krew była na drzwiach. Jak się okazało, ślady zostawił 15-letni syn mężczyzny.
Chłopak został zatrzymany, a śledczy postawili mu zarzut zabójstwa. Nastolatek był wcześniej przesłuchiwany w tej sprawie jako świadek. Nie przyznał się wtedy, by kiedykolwiek był w domu ofiary. Później zdradził jednak, że bijąc 71-latka uderzył pięścią o drzwi. Tak zostawił na nich swoją krew. Kryminalni zatrzymali też dwóch jego kolegów. W dniu zabójstwa mieli 15 i 17 lat. Podczas śledztwa Daniel S. i jego koledzy przyznali się do zabójstwa i złożyli obszerne wyjaśnienia.
Z akt sprawy wynika, że przed napaścią młodzi ludzie pili alkohol. Postanowili wówczas, że okradną samotnego mężczyznę, który mieszkał na skraju wsi. Podejrzewali, że ma on w domu pieniądze za sprzedane krowy.
Wtargnęli do domu i zaczęli bić gospodarza. Gospodarz nie chciał powiedzieć, gdzie są pieniądze. W jego domu nastolatkowie znaleźli tylko 10 zł. Zabrali też stare radio. Zostawili konającego mężczyznę i wyszli.