Do godz. 23 wczorajszej nocy z okien mieszkania na trzecim piętrze bloku przy ul. Zamoyskiego w Zamościu leciała głośna muzyka. Później na ziemi zaczęły lądować książki, dokumenty, sprzęt video i RTV, donice z kwiatami, nawet meble.
Brzęk tłuczonego szkła obudził lokatorów i zwabił w ten rejon policyjny patrol. – Podeszliśmy bliżej. Wtedy ten człowiek zaczął różnymi przedmiotami rzucać w nas. Musieliśmy wezwać posiłki – opowiada jeden z funkcjonariuszy. Zachodziła obawa, że mężczyzna może próbować wyskoczyć przez balkon. Wezwano straż pożarną i karetkę pogotowia. Na miejscu stawił się także policyjny negocjator. Na wszelki wypadek zamknięto dopływ gazu do budynku.
Około północy w mieszkaniu zrobiło się cicho. Negocjator wszedł po drabinie na balkon. Właściciel mieszkania wpuścił go do środka. Okazało się, że 35-letni mężczyzna jest chory psychicznie. Odwieziono go do szpitala w Radecznicy. – Zabezpieczyliśmy wszystkie wyrzucone z mieszkania przedmioty. Złożyliśmy je w piwnicy, pod opieką sąsiada – poinformowała wczoraj rano Jolanta Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji. (zsaw)
Co cenniejsze przedmioty zabezpieczyła policja. Sterty papierów wczoraj przed południem jeszcze leżały na trawniku