Niewiele ponad kilogram waży chłopiec urodzony ok. 30–31 tygodnia ciąży, którego porzucono w nocy z poniedziałku na wtorek w Szpitalu Niepublicznym w Zamościu. Dziecko jest w stanie krytycznym. Lekarze walczą o jego życie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Wszystko wskazuje na to, że wcześniaka porzuciła jego matka. Dziwnie zachowującą się kobietę widział tej nocy dozorca placówki. Pytała go o drogę na oddział pediatryczny. Nigdy tam jednak nie dotarła. Chwilę później na jednym z korytarzy zauważono noworodka. Chłopczyk został natychmiast przewieziony karetką do szpitala papieskiego.
– Maluszka przywieziono do nas o godz. 3.30 w nocy. Od razu trafił na neonatologię – mówi Ryszard Pankiewicz, rzecznik prasowy SPSW im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. – Dziecko zostało podłączone do respiratora. Podano mu też krew, ponieważ znajdował się we wstrząsie hipowolemicznym, spowodowanym znaczną utratą krwi. Stracił ją, bo pępowina nie była odpowiednio zaopatrzona. Lekarze walczący o życie dziecka wysnuli z tego wniosek, że maluch nie został urodzony w szpitalu. Przy porodzie nie było osoby z wykształceniem medycznym.
Porzucony wcześniak znajdował się też w stanie zespołu urazu zimnego, czyli wychłodzenia. – W tej chwili nie wiemy, czy chłopczyka uda się uratować. Rokowania są niepewne – przyznaje Pankiewicz.
Sprawą porzuconego noworodka zajmuje się też policja. Funkcjonariusze próbują ustalić tożsamość matki dziecka. Nie wykluczają, że kobieta mogła być w szoku poporodowym spowodowanym przedwczesnym urodzeniem syna. Być może szukała dla niego pomocy w najbliższym szpitalu.