W intencji ofiar wysiedleń modlić się będzie ks. bp Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Na niedzielę zaplanowano uroczystości upamiętniające 67. rocznicę wysiedleń Skierbieszowa i okolic.
Ponad 2 tys. mieszkańców umieszczono przejściowo w zamojskich koszarach, a później przewieziono do wsi w gminie Dubienka. W ich gospodarstwach osadzono volksdeutschów z Besarabii.
To był wstęp, bo prawdziwa akcja wysiedleńcza rozpoczęła się 28 listopada 1942 r. o godz. 3 nad ranem.
– Rodzice obudzili się zaniepokojeni szumem samochodów – wspomina 80-letnia dziś Marianna Szewera.
Niemcy obstawili Skierbieszów, a następnie chodzili od mieszkania do mieszkania i kolbami stukali w drzwi. Domownicy musieli szybko opuścić posesję. Mogli ze sobą wziąć tylko to, co dało się udźwignąć.
Od tego dnia przez 3 miesiące wysiedlono 117 wsi z powiatów zamojskiego, tomaszowskiego i hrubieszowskiego. Wśród dzikich wrzasków bito ludzi, kopano i szczuto psami. Na plac zbiórki musieli wyjść wszyscy.
Pani Marianna wraz z rodzicami i starszymi braćmi trafiła do Zamościa. Na miejscu rozpoczęła się segregacja: oddzielano dzieci od matek, maltretowano rodziców, którzy nie chcieli rozstać się z brutalnie wydzieranymi pociechami.
Osadzona w obozie ludność miała być segregowana według określonych kryteriów. Do I i II grupy zaliczano głównie dzieci o nordyckich cechach rasowych. Po przewiezieniu do Rzeszy miały być zniemczone.
Polacy zaszeregowani do III grupy przeznaczeni byli do pracy przymusowej w Niemczech lub do pracy w miejscowościach nasiedlonych Niemcami. Resztę, ludzi starych i dzieci, rozsyłano po wioskach polskich. Osoby i rodziny zaliczone do grupy IV miały być kierowane do obozu w Oświęcimiu.
Na wywiezienie wysiedleni czekali od kilku do kilkunastu tygodni w strasznych warunkach. Nie było mowy o higienie osobistej, latryny stanowiły źródło zarazy, wszy, brud i choroby dziesiątkowały dzieci. Do jedzenia dostawali zupę z brukwi albo zmarzniętych ziemniaków, spleśniały chleb i pół litra gorzkiej kawy.
Rodzina pani Szewery trafiła transportem pod Warszawę. Po drodze Niemcy wyrzucili z wagonów 40 zamarzniętych dzieci. W Żelechowie doczekali końca wojny.
Takich historii są tysiące. W niedzielę mieszkańcy gminy Skierbieszów uczczą kolejną smutną rocznicę i pomodlą się za ofiary wysiedleń.
Uroczystość rozpocznie się w południe w kościele parafialnym. Mszę świętą celebrować będzie ks. bp Wacław Depo. Po nabożeństwie uczestnicy przejdą pod pomnik Ofiar Wysiedleń, gdzie złoża kwiaty i zapalą znicze.
– Na koniec zapraszamy wszystkich do Gimnazjum im. Dzieci Zamojszczyzny na występy artystyczne i poczęstunek – informuje Ewa Dziama-Kloc z Urzędu Gminy Skierbieszów.