Pod Zakładami Tłuszczowymi w Bodaczowie ustawiają się długie ogonki ciężarówek i ciągników. Rolnicy jednak nie narzekają.
- Wygląda na to, że rzepak uda się sprzedać w ciągu 5, najwyżej 6 godzin - mówi Kazimierz Kusztykiewicz z Ulhówka, który z ziarnem wybrał się do Bodaczowa w niedzielę. - To cieszy. Jeszcze w ubiegłym roku trzeba było w kolejce odstać nawet 26 godzin. A to jest katorga. Upał jest straszny. Trudno wysiedzieć w kabinie ciężarówki. Kierowcy różnie sobie radzą z oczekiwaniem w ogonku. Odpoczywają, wędrują po okolicznych opłotkach czy stoją pod sklepem. Rozmawiają też o ewentualnych potrąceniach swojego "towaru”. - Musi być właściwa wilgotność, bo inaczej urwą nawet kilkanaście proc. z ceny - martwi się jeden z gospodarzy. - Jeśli wszystko się uda, zapłacą nawet do 100 zł za kwintal. - A mówią, że w rolnictwie nie ma stresów - kwituje Mariusz Bednarz, pracownik gospodarstwa rolnego w Michalowie, należącego do Marcina Zamoyskiego, prezydenta Zamościa. - Mamy ponad 70 hektarów rzepaku.
Warto to dobrze sprzedać. (bn)