Trzeba sięgnąć do kulinarnych i historycznych korzeni, żeby rozwinąć skrzydła. Produkty lokalne to szansa na rozwój Lubelszczyzny.
Tak uważają uczestnicy Festiwalu Produktu Lokalnego, który odbywał się w miniony weekend w Zamościu.
W Ratuszu, tuż obok straganów, odbywała się dwudniowa konferencja "Korzenie i skrzydła”. Jej uczestnicy dyskutowali o przyszłości produktów lokalnych.
- Zachód nie stworzy nam dobrobytu - wieszczył Grzegorz Russak, prezes Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego. - Zróbmy to sami. Postawmy na rozwój turystyki i agroturystyki, promując jednocześnie nasze tradycyjne produkty. Przekonamy do siebie turystów, gdy damy im dobrze zjeść.
Ten zapał podzielają producenci. Stragan Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego "Taurus” z Pilzna (woj. podkarapackie) był oblegany.
- Robimy tradycyjne wędliny według XIX-wiecznej receptury - mówi Andrzej Kozioł z "Taurusa”. - Nasze produkty są drogie, ale cieszą się wielkim powodzeniem, także za granicą. Na ostatnich targach w Poznaniu były hitem. Sprzedaliśmy ich całą ciężarówkę.
Sławomir Świrszcz z Mokregolipia (gm. Radecznica) postawił na produkcję miodu. Zajmuje się tym wraz z całą rodziną. Jego towarem sztandarowym jest miód fasolowy, który został wpisany na listę produktów tradycyjnych.
To unikatowy miód - zapewnia. - Jego smak jest wspaniały. Tradycyjnych produktów na Zamojszczyźnie nie brakuje. Warto się nimi wypromować.