Ten proces toczy się już od trzech lat. W piątek odbędzie się kolejna rozprawa. Byłe szwaczki z zamojskiej "Delii” mają nadzieję, że zapadnie wreszcie sprawiedliwy wyrok. Na ławie oskarżonych stanęła czwórka członków zarządu tej spółki, w tym byli prezesi. Pokrzywdzonych jest ok. 650 osób!
O tej spółce pisaliśmy wielokrotnie. Gdy szwalnia upadła, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie naruszania praw pracowniczych przez byłych szefów "Delii”. Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego w Zamościu.
Na ławie oskarżonych zasiedli Andrzej K. i Marek J., byli prezesi spółki, Michał B., właściciel i były członek jej zarządu oraz Maria B., b. kierowniczka działu produkcji w szwalni.
Prokuratura zarzuca im, że uporczywie i złośliwie naruszali prawa pracownicze, m.in. nie odprowadzali składek emerytalnych, przekraczali normy pracy i nie płacili wynagrodzeń w terminie.
Grozi im za to do 2 lat pozbawienia wolności. Podejrzani nie przyznają się do zarzucanych im czynów.
Proces rozpoczął się w grudniu 2006 r. Przesłuchano ok. 90 świadków. – Czekamy na ten wyrok – mówi Magdziak. – Jest szansa, że zapadnie w piątek. Mam nadzieję, że proces odstraszy pracodawców od takich procederów, jakie były u nas.
To nie koniec kłopotów byłych szefów zamojskiej szwalni. Nadal prowadzone jest drugie śledztwo tzw. gospodarcze.
Zamojska prokuratura, wspólnie z CBŚ bada m.in. wierzytelności, przelewy i działania prowadzone na szkodę wierzycieli spółki.
– Zwykli ludzie pracowali uczciwie i dobrze, ale zarząd spółki nie potrafił tego docenić – mówi jedna z byłych szwaczek. – Doprowadzili do upadku jednej z największych firm w regionie. Mnóstwo ludzi straciło pracę, pomimo naszych protestów. Nikt nam nie pomógł, nawet władze Zamościa. Może chociaż sąd to teraz zrobi.