Wzięli 65 tys. zł kredytu. Zainwestowali w produkcję warzyw, ale na skutek załamania produkcji zaczęły się problemy. Na nic zdały się prośby o ugodę z bankiem. Po bankructwie ich dom zlicytował komornik. I choć – jak twierdzą – w sumie spłacili już 137 tys. zł, bank domaga się jeszcze 160 tysięcy zł. Ich los poruszył Elżbietę Jaworowicz.
Nabywca zapłacił za wszystko niecałe 83 tys. zł. – I to dopiero za trzecim razem – podkreśla Wasilewski. – U nas mała działka kosztuje niewiele mniej. Wcześniej za marne grosze zlicytowali łąkę: 6 arów poszło za 127 zł, 8 za 170 zł. Zostały nam jeszcze 2 ha ziemi i garaż.
Żeby dzieciom było lepiej
W połowie lat 90. Wasilewscy postanowili zaciągnąć w Pekao SA 65 tys. zł kredytu. Był to kredyt dla młodych rolników z dopłatami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – Chcieliśmy, żeby dzieciom było lepiej i postawiliśmy na produkcję warzyw – mówi Maria Wasilewska.
Wybudowali tunele foliowe i spłacali pożyczkę. Problemy zaczęły się w 2003 r. – Ceny pomidorów i ogórków poleciały w dół, nikt nie chciał ich odbierać, z dnia na dzień straciliśmy płynność finansową – wspomina pan Marian.
Poszedł do banku z prośbą o zawarcie ugody, ale nic nie wskórał. – Pomyślałem, że przeczekamy ten trudny okres i za rok wszystko wróci do normy, dlatego zwróciłem się m.in. o rozłożenie rat i wstrzymanie odsetek karnych.
Dziecko zestresowanej Wasilewskiej zmarło dwie godziny po porodzie. Chcieli sprzedać gospodarkę i spłacić dług. – Ale w banku wpisano na moją hipotekę ARiMR i żeby cokolwiek sprzedać, musiałem mieć ich zgodę. A oni zgody nie dali, bo gospodarstwo było jedynym źródłem utrzymania rodziny.
Łatwo stać się bankrutem
Doszło do licytacji nieruchomości przez komornika sądowego. – Od ponad roku pieniądze za sprzedaną gospodarkę leżą w sądowym depozycie, a my spłacamy odsetki karne – mówi Wasilewski. – Do tej pory z 65 tys. zł kredytu spłaciliśmy razem ze zlicytowaną gospodarką ponad 137 tys. zł, a bank domaga się jeszcze 160 tys. zł. Nigdy nie wyjdziemy z długów.
Ich losem zainteresował się poseł Sławomir Zawiślak z PiS. – Łatwo stać się bankrutem, zwłaszcza na wsi, gdzie produkcja rolna jest nieopłacalna. Każdy musi spłacić kredyt, ale wskazana jest dobra wola banku. Wasilewskim odebrano wędkę.
Pan Marian jest na zwolnieniu lekarskim, jego żona na rencie (połowę świadczenia zabiera jej bank).
Rodzina korzysta z pomocy opieki społecznej. Pekao SA zasłania się tajemnica bankową, a od zadłużonej rodziny nie uzyskaliśmy pisemnej zgody na udzielenie przez bank informacji w sprawie ich kredytu. Wasilewscy będą się starać w ARiMR o umorzenie wierzytelności.
Sprawa dla reportera
Ich losem zainteresowała się autorka "Sprawy dla reportera” oraz Stowarzyszenie Pokrzywdzonych przez System Bankowy. Prezes stowarzyszenia zapowiedział już powiadomienie ministra sprawiedliwości o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez bank i komornika. – Urzędnicy bankowi działali na niekorzyść swojej spółki – podnosi Roman Sklepowicz.
Komornik Sądu Rejonowego w Zamościu nie ma sobie nic do zarzucenia. – Informacje o licytacji znajdowały się na tablicach ogłoszeń wszystkich urzędów, można je było znaleźć w prasie i na stronach internetowych – mówi Andrzej Szcząchor. – Nadzór nad egzekucją prowadzi sąd i w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek uchybień może wstrzymać licytację.
Problemom rodziny Wasilewskich ze spłatą kredytu poświęcona zostanie "Sprawa dla reportera” 10 grudnia.