Pochodząca z Ukrainy mieszkanka Zamościa jest zrozpaczona. Twierdzi, że prześladuje ją jeden z sąsiadów. Jak? Nie pozwala … ocieplić ganku domu. Szkopuł w tym, że kobieta ma tam jedyny zlew i kran. Gdy przyszły mrozy, wszystko zamarzło. Rodzina została bez wody.
Kobieta mieszka wraz z mężem w maleńkim, drewnianym domu. Żyją ze skromnej renty. Kłopoty z wodą rodzina ma od lat. Dlaczego? Rury i kran znajdują się w nieocieplanym ganku. Zimą temperatura spada tam poniżej zera. I woda zamarza. Pani Maria ma tego dość. Próbowała temu zaradzić.
– Chcieliśmy ocieplić ganek styropianem – tłumaczy. – Ale nasz dom stoi na granicy działki sąsiada. Kiedy pojawili się robotnicy, sąsiad ich po prostu… wyprosił. Dlaczego? Bo uważa chyba, że ocieplenie wchodzi w jego teren. I wbił tuż przy ścianie ganku metalowe słupki!
Kobieta twierdzi, że nic nie mogła na to poradzić. Robotnicy nie chcieli już domu ocieplać, a na budowę łazienki w innym miejscu jej nie stać.
– Mam pozwolenie budowlane na to ocieplenie i to wydane przez magistrat – zapewnia pani Maria. – Nie rozumiem, o co temu sąsiadowi chodzi! Byłam w tej sprawie w straży miejskiej, na policji, u prezydenta Zamościa, jego zastępczyni i gdzie się tylko dało. Nikt nie zareagował. Wszyscy moją sprawę zlekceważyli. A ja nie mam już po prostu sił.
Wybraliśmy się do sąsiada pani Marii. Dlaczego nie pozwala ocieplić 7 metrów kwadratowych sąsiedzkiego ganku?
– Ten ganek stoi na mojej działce i dowiodę tego w sądzie – tłumaczył. – Proces o właściwe rozgraniczenie działek jest w toku…. A ta pani jest uciążliwym sąsiadem. Naprawdę mam jej wiele do zarzucenia. I może sobie ocieplić przybudówkę od środka.
– To przecież nic nie da – przekonuje pani Maria. Jej mąż, Henryk nie może mówić. Jednak przytakuje każdemu słowu żony. Także prosi nas o pomoc. Czy naprawdę jego żona jest skazana na noszenie zimą wody wiadrami?
– Ci sąsiedzi nie mogą się między sobą po prostu dogadać – mówi Wiesław Gramatyka, komendant Straży Miejskiej w Zamościu. – W tej sytuacji jesteśmy bezradni. Sprawę może rozstrzygnąć jedynie sąd. Jednak proces się przedłuża… Najbardziej pokrzywdzony jest ten niepełnosprawny człowiek.
Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji też zna sprawę. – Mieliśmy kilka wezwań, ale nie stwierdziliśmy przestępstwa czy wykroczenia – tłumaczy. – Jeśli sąd wyda jakieś rozporządzenie, wtedy będziemy mogli interweniować.