– W tym pierwszym okresie skupiliśmy się głównie na pacjentach z podejrzeniem obecności koronawirusa, natomiast teraz staramy się wchodzić w taki naturalny nasz rytm. Jesteśmy dużym szpitalem, mamy sporą grupę pacjentów oczekujących na pomoc – mówi Radosław Starownik, dyrektor SPSK 4 w Lublinie.
Zastrzega jednak, że szpital robi to bardzo ostrożnie, żeby nie popełnić błędu, który mógłby skutkować wyłączeniem z pracy jakiegoś oddziału. – W tej chwili jest spokojniej, wszyscy się przyzwyczailiśmy, weszliśmy już w fazę zmęczenia i znudzenia koronawirusem, także łatwo jest popełnić jakiś błąd – dodaje Starownik.