Motor Lublin uległ w sparingu Tomasovii Tomaszów Lubelski 0:1. Jedyną bramkę strzelił w 75 min Patryk Słotwiński.
Motorowcy stworzyli sobie tylko dwie niezłe okazje do strzelenia gola, ale żadna nie była stuprocentowa. Tomasovia przeprowadziła jedną skuteczną kontrę. W 75 min Patryk Słotwiński urwał się obrońcom lubelskiego zespołu, popędził sam na sam z Mateuszem Oszustem i precyzyjnym strzałem skierował piłkę do siatki.
– O porażce zadecydowały dwa błędy w końcówce, ale jak na mecz po tygodniu intensywnej pracy nie wyglądało to i tak najgorzej – twierdzi Siergiej Michajłow, kierownik klubu z Al. Zygmuntowskich.
Lubelski zespół w części usprawiedliwiają braki kadrowe i ogromny upał, jaki panował w trakcie meczu.
– W takich warunkach ciężko się gra. W mojej drużynie nie było wielu jasnych punktów, brakowało spójności, ale zagrało kilku młodych i wyróżniających się zawodników z regionu. W przyszłości będą pewnie dobrymi piłkarzami, lecz w tej chwili druga liga to dla nich chyba zbyt wysokie progi – ocenia Mariusz Sawa, szkoleniowiec lublinian.
W sobotnim sparingu Sawa skorzystał z 21 zawodników, w tym po kilku juniorów i sprawdzanych graczy z innych klubów. Nie zagrał Marcin Popławski, który zdecydował się odejść z Motoru. W następnym sezonie najprawdopodobniej będzie występował w Wiśle Puławy. Dla kibiców klubu z Al. Zygmuntowskich to kolejny cios po odejściu innego ulubieńca, Piotra Prędoty, do Radomiaka Radom.
Z testowanych zawodników wyróżnił się Diego, defensywny pomocnik z Brazylii, który ostatnio grał w Tajlandii.
– Faktycznie na tle innych chłopaków zaprezentował się całkiem nieźle, ale jestem daleki od oceniania go po jednym sparingu – zapewnia Sawa.
Zawiódł szczególnie najbardziej znany – Jacek Broniewicz. Były stoper m.in. Polonii Warszawa, Polonii Bytom i Podbeskidzia Bielsko Biała, mający za sobą dziesięć spotkań w ekstraklasie, nie radził sobie z piłkarzami trzecioligowca.
– Przez ostatni rok rozegrał tylko trzy mecze w Młodej Ekstraklasie, tego nie da się ukryć. Gołym okiem widać, że ma przynajmniej 8 kg nadwagi. Takich graczy nam nie potrzeba. Żebyśmy kogoś wzięli, musi być lepszy ode mnie, a ja na pewno zagrałbym lepiej niż ten facet – mówi Jacek Bąk, jeden z akcjonariuszy Motoru.
Wybitny reprezentant Polski ma trochę żalu do Marka Citki, który jest menedżerem Broniewicza.
– Ja nigdy nie podesłałbym koledze z reprezentacji takiego słabego gracza. To trochę nieładnie wygląda, gdy ludzie, którym ufamy, podstawiają nam jakiś trzeci garnitur zawodników – denerwuje się Bąk.