W wielu gospodarstwach domowych święta Bożego Narodzenia nie obędą się bez rąbanki.
W sklepach mięsnych podrożało. Jeśli dziś kilogram pasztetowej kosztuje 10 złotych, jest się nad czym zastanawiać.
Pochód cen rozpoczął się wraz z podwyżką cen skupu żywca, który w październiku kosztował średnio 4,50 zł/kg. Tyle że w tej chwili żywiec wrócił do poziomu 3-3,40 zł/kg, a wędliny pozostały droższe.
- Gonimy Europę - tłumaczy Marian Pawelec z Zakładów Wędliniarskich Cioczków. - Unia wymogła ogromne wydatki na inwestycje w hale, maszyny, HACCAP, zdrożało paliwo, energia, podatki, zarobki, czymś to trzeba pokryć.
Konsument, choć się burzy, co najwyżej może drogiej wędliny nie jeść. Albo zrobić sobie własną, z kupionej u gospodarza rąbanki, z ćwiartki i półtusz, nabytych w sklepach albo z mięsa oferowanego w hali uboju gospodarczego.
Na wsi (wiadomość spod Biłgoraja) rąbankę sprzedaje się po 4,50 zł/kg. Z przypadającą na ćwiartkę czy połówkę głowizną, nóżkami i podrobami. To jest cena mająca uzasadnienie; cena żywca plus 1/3 odpadów poubojowych, wraz z 55 zł za ubój. W sklepach, które prowadzą rozbiór, ćwiartki (bez dodatków) sprzedaje się po ok. 6,50 zł/kg.
Poszukujący tańszego i smacznego zaopatrzenia, kierują się do jatek, gdzie handlują hodowcy. Zaletą tej oferty jest świeżość i gwarancja "swojskości” mięsa.
- Mamy dobry towar. Nie sprzedajemy mięsa z Agencji Rozwoju Rolnictwa, które nie wiadomo ile leżało w chłodni i nie musi być z Polski - tłumaczy pani Zofia z Niedrzwicy. - I wolę tu sama postać, sprzedać, co się w domu uhoduje, niż oddać za grosze na skup. A ceny mamy takie, jak przed rokiem.