Bez ugody pomiędzy byłym prezydentem Andrzejem Czapskim a redaktorem naczelnym Tygodnika Podlaskiego Wojciechem Hrynkiewiczem. Na pierwszej rozprawie ze strony pozwanej nikt się nie pojawił.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Były prezydent Białej Podlaskiej Andrzej Czapski pozwał w listopadzie ubiegłego roku Hrynkiewicza o zniesławienie. Poszło o artykuł, który ukazał się 24 października na łamach kierowanego przez niego pisma. Gazeta napisała, że „prezydent Andrzej Czapski na miejskiej imprezie pił, a później prowadził samochód”. Tekst ilustrowało zdjęcie Czapskiego ze szklanką „bursztynowego napitku”.
Czapski nazwał artykuł tygodnika „prowokacją” mającą na celu zdyskredytowanie go w listopadowych wyborach samorządowych (ostatecznie przegrał w drugiej turze z kandydatem PiS Dariuszem Stefaniukiem). Były prezydent przyznał, że na imprezie pił piwo, ale bezalkoholowe. W akcie oskarżenia można przeczytać m.in., że redaktor naczelny Wojciech Hrynkiewicz „zamieścił artykuł, w którym pomówił Andrzeja Czapskiego o takie postępowanie i właściwości, które mogą poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wypełniania funkcji Prezydenta Miasta Biała Podlaska”.
W sądzie odbyła się już pierwsza rozprawa. – Do ugody nie doszło, bo w sądzie nie pojawił się ani oskarżony, ani jego pełnomocnik – mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.
Jeszcze wcześniej obrońca pozwanego chciał odroczenia terminu pierwszej rozprawy. Sąd nie uwzględnił jednak tego wniosku. Kolejna rozprawa odbędzie się 6 października. – Pełnomocnik oskarżyciela wyraził wolę polubownego załatwienia sprawy. Do ugody może dojść na każdym etapie procesu. Wszystko zależy od drugiej strony – tłumaczy sędzia Ozimek.
Wojciech Hrynkiewicz, redaktor naczelny tygodnika, nie chce komentować sprawy do czasu zapadnięcia wyroku. Ma nadzieję, że to szybko nastąpi.
– Podtrzymuję swoje żądania dotyczące mojego dobrego imienia. Oczekuję przeprosin na łamach mediów regionalnych oraz nawiązki wypłaconej na cel charytatywny – zaznacza z kolei Andrzej Czapski.
Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami.