Bialscy okuliści protestują przeciwko badaniom oczu wykonywanym przez techników. Ci odpowiadają, że to nieuczciwa walka z konkurencją.
Wczoraj badania komputerowe w bialskiej Szkole Podstawowej nr 1 prowadził technik Konrad Głowacki z poznańskiej firmy "PROKOMES”.
- Aby dobrze sprawdzić oko, trzeba uprzednio rozszerzyć źrenice m.in. atropiną i zaczekać choć pół godziny. Technicy tego nie robią. Gdybyśmy my tak badali dzieciom oczy, odebrano by nam prawo wykonywania zawodu - mówi wzburzony lek. okulista Grzegorz Jobda.
- Pan z Poznania przedstawił nam uprawnienia do komputerowych badań. Chcemy tylko wyjść naprzeciw potrzebom rodziców, którzy decydują, czy wysłać dzieci na takie badanie. Obawiałem się zarzutu, że torpeduję taką szansę. Dobrze, że firma poznańska nie zakrapia dzieciom do oczu atropiny. Bo gdyby dzieci miały rozszerzane źrenice, wtedy by przez kilka godzin widziały słabiej i miałyby problemy z czytaniem - tłumaczy Halina Żelisko, dyrektor szkoły, która nieodpłatnie udostępniła gabinet.
Kiedy powiedzieliśmy, że przeciwko tym badaniom protestują lekarze okuliści, technik z Poznania Konrad Głowacki odpowiedział, że to przeciwstawienie się konkurencji. - Lekarz tylko zyska na naszych badaniach przesiewowych. Kiedy po trzech tygodniach prześlemy wyniki, będzie na nich zaznaczone, który uczeń powinien je powtórzyć już w gabinecie okulistycznym. Teraz pacjenci muszą czekać w kolejkach na bezpłatną wizytę lekarską lub płacić w prywatnych gabinetach - zapewnia poznański technik.