W lipcu przy kilku ulicach pojawiały się znaki informacyjne „Jeże na drodze”. Z taką inicjatywą wyszła wcześniej uczennica jednej z bialskich szkół podstawowych. Znaleźli się jednak przeciwnicy, którzy uważają, że tabliczki zostały umieszczone niezgodnie z obowiązującymi przepisami.
Przy ulicach: Francuskiej, Mickiewicza, Sidorskiej, Brzeskiej, Janowskiej, Warszawskiej, Lubelskiej, Grzybowej oraz Witoroskiej – to tutaj miasto zamontowało nowe znaki. Na potrzebę ochrony jeży zwróciła uwagę uczennica jednej z bialskich szkół podstawowych. Dziewczynka napisała w tej sprawie list do prezydenta. Jej zdaniem, zwierzęta narażone są na niebezpieczeństwo, zwłaszcza na ruchliwych miejskich ulicach. Pod jej słowami podpisała się cała klasa. Władze miasta do tej propozycji się przychyliły. Poza tym, niedawno w parku Radziwiłłowskim zostały usypane specjalne kopce liści, które mają służyć jako schronienie dla jeży.
Ale mieszkańcy Białej Podlaskiej, podpisujący się jako Grupa Obserwacje, uważają, że znaki umieszczono niezgodnie z przepisami. – Tablice są umieszczone bez zachowania wymiarów skrajni, co stanowi realne zagrożenie zdrowia i życia pieszych uczestników ruchu – zwracają uwagę autorzy pisma do urzędników. Ich zdaniem, tak ustawione znaki mogą być przeszkodą również dla biegaczy. – Jednymi z wielu takich przykładów są tablice pod znakiem na ulicy Witoroskiej czy na ulicy Francuskiej pod znakiem „Teren zabudowany” od strony obwodnicy – precyzują. Grupa Obserwacje dopytuje urzędników, czy znaki zostaną usunięte.
Okazuje się, że tablice „Jeże na drodze” już zniknęły z przestrzeni miasta. Ale powodem nie jest wniosek mieszkańców. Urzędnicy tłumaczą to nadchodzącą zimą. Poza tym, o tej porze roku jeże zapadają w hibernację. – Natomiast wiosną rozważymy inne lokalizacje tablic – przyznaje Renata Tychmanowicz, naczelnik wydziału dróg w magistracie.