Będzie zwrot kosztów, ale bez przeprosin. Maria Chudzik z Białej Podlaskiej dostanie od firmy przewozowej Expressbus z Lublina 237 złotych, których domagała się w reklamacji.
Czytaj więcej: Busiarz zostawił pasażerkę na postoju. Goniła go taksówką, ale i tak nie zaczekał
Właściciel firmy przewozowej tłumaczył, że pasażerka nie pojawiła się o czasie, a kierowca miał tylko 5 minut na postój. 64-latka postanowiła dogonić busa taksówką. Za kurs z Radomia do Zwolenia musiała zapłacić 193 zł. A ze Zwolenia do Lublina dotarła już busem innej firmy.
Przewoźnik nie miał sobie nic do zarzucenia. Tłumaczył, że kierowcy muszą trzymać się rozkładu jazdy. Dzień po felernej podróży, pani Maria skontaktowała się z właścicielem. Sprawę chciała załatwić polubownie.
– Liczyłam na zwrot kosztów i przeprosiny – relacjonowała nam Chudzik. Ale dwa tygodnie temu przewoźnik odmówił. Po publikacji artykułu na ten temat na naszym forum internetowym zawrzało. Ponad 110 komentarzy napisali zarówno obrońcy, jak i przeciwnicy przewoźnika.
Po konsultacji z rzecznikiem konsumentów w Białej Podlaskiej pani Maria napisała w ubiegłym tygodniu reklamację. W poniedziałek otrzymała odpowiedź. "Firma, którą reprezentuję od lat hołduje zasadzie przyjaznego stosunku do klienta i to niezależnie od tego, czy racje jego są uzasadnione, czy też nie. Gotowy jestem zrekompensować Pani koszty wykazane w piśmie z dnia 7 kwietnia 2015 roku. Jednakże proszę o złożenie przez Panią pisemnego oświadczenia, że kwota 237 złotych wyczerpuje Pani roszczenia z tytułu zaistniałego zdarzenia w całości” – pisze szef Expressbusa Leszek Wójtowicz.
– Muszę przyznać, że jestem zaskoczona takim obrotem sprawy. Już byłam przygotowana, że swoich praw będę musiała dochodzić w sądzie – mówi Chudzik.
Ale w piśmie do pasażerki właściciel Expressbusa zaznacza też, że "nie widzi nieprawidłowości w działaniu kierowcy, związanym z ustalonym i zatwierdzonym przez Urząd Marszałkowski rozkładem jazdy”. O przeprosinach też ani słowa.