W środę w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej ruszył proces Czeczenów oskarżonych o napaść na funkcjonariuszy Straży Granicznej. – Popryskali mnie po twarzy gazem. Jeden z nich wgniatał mi głowę kolanem. Nie biłem, nie kopałem, nie groziłem, mogłem tylko krzyczeć – tak opisuje to zdarzenie jeden oskarżonych
W tej sprawie status pokrzywdzonych ma aż 10 pograniczników. Chodzi o zajście, do którego doszło 6 kwietnia, ok. godz. 3 w nocy w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej. Według relacji Straży Granicznej, w trakcie deportacji 21-letniej Czeczenki i dwojga jej dzieci „kilka osób przebywających w ośrodku utrudniało funkcjonariuszom wykonywanie czynności”.
Z aktu oskarżenia wynika, że cudzoziemcy mieli szarpać, uderzać pięściami i kopać pograniczników, a także grozić im pozbawieniem życia. Dukvakhanowi T. i jego dwóm synom, Mokhamadowi-Ali T. i Turpalowi - Ali T. grozi do 10 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się winy, odmówili składania wyjaśnień. W środę ani prokurator Rafał Litwiniuk ani obecni na sali strażnicy nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.
Tymczasem z przywołanych w środę zeznań ojca i jego dwóch synów wyłania się zupełnie inny obraz zdarzeń. – Ok. godz. 3 w nocy usłyszałem szum i głośny krzyk kobiety wołającej o pomoc. Podszedłem do drzwi, chciałem je otworzyć, ale ktoś je trzymał z drugiej strony. Powiedziałem synowi żeby zadzwonił na policję. Pukałem w drzwi i pytałem co się dzieje, ale nikt mi nie odpowiedział. Gdybym wiedział, że chodzi o deportację kobiety, nie wtrącałbym się – cytował zeznania Dukvakhana T. sędzia Piotr Pietraszek.
– Kiedy drzwi się otworzyły, na korytarzu zobaczyłem wiele osób w maskach. Popryskali mnie po twarzy gazem. Położyli na podłodze na korytarzu. Nie byłem agresywny. Ręce do tyłu wziąłem, oni mi założyli kajdanki. Jeden z nich wgniatał mi głowę swoim kolanem. Nie mogłem oddychać. Kopali mnie. Później zaprowadzili do izolatki na 48 godzin. Nie biłem, nie uderzałem, nie kopałem, nie groziłem, mogłem tylko krzyczeć.
Podobne zeznania złożyli synowie Dukvakhana T., podkreślając że nie byli agresywni, a nawet bali się, że nie przeżyją, bo nie mogli oddychać przez gaz. Pogranicznicy w środę nie zeznawali, ale na sali rozpraw komentowali między sobą, że oskarżeni mówią „o jakiejś innej akcji, na pewno nie tej z kwietnia”.
Obrońca oskarżonych adwokat Marek Siudowski: – Przy tak dynamicznym przebiegu całego zdarzenia ich relacje są wyjątkowo spójne. A były one składane kiedy panowie byli izolowani i nie kontaktowali się ze sobą – podkreśla.
Świadkiem w sprawie jest m.in. Maria Książak psycholog z Polskiego Ośrodka Rehabilitacji Ofiar Tortur i Fundacji Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna. – Ci panowie byli ofiarami strasznych tortur. Uciekli do Polski aby prosić o ochronę międzynarodową. Nawet domniemane ofiary tortur nie powinny być umieszczane w ośrodkach strzeżonych, a oni byli przez pół roku w takim ośrodku w Białej Podlaskiej – podkreśla Książak. – Tortury i detencja zrobiły duże spustoszenie w ich psychice. Teraz są poddani terapii i leczeniu psychiatrycznemu – dodaje psycholog.
Kolejna rozprawa odbędzie się 15 stycznia. Rozprawę śledzi, oprócz mediów, wielu przedstawicieli organizacji pozarządowych, m.in. ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej czy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.