Zaledwie kilka dni po zatrudnieniu firma przewozowa z Białej Podlaskiej wysłała Wiesława R. po cenny ładunek. Kierowca przepadł bez śladu z samochodem i maszynami rolniczymi wartymi prawie 500 tys. zł. Prokuratura oskarżyła go kradzież.
Po kilku dniach zameldował dyspozytorce, że przekroczył już granicę polską i następnego dnia będzie w Białej Podlaskiej. Podczas ostatniej rozmowy telefonicznej mówił jeszcze, że jest na parkingu w pobliżu Sochaczewa. Potem kontakt z nim się urwał. Pracodawca zawiadomił policję o zniknięciu kierowcy z ładunkiem.
Kilka miesięcy później mężczyzna był legitymowany w Warszawie przez policję. Napisał wówczas oświadczenie, że z przyczyn osobistych zerwał poprzednie kontakty. Ponownie został zatrzymany dopiero w czerwcu br. Usłyszał zarzut przywłaszczenie ciężarówki z ładunkiem. Nie przyznał się. Na przesłuchaniu powiedział, że pojazd zabrał mu mężczyzna, którego poznał w drodze z Francji. Bał się jednak zawiadomić policję.