Zakłady Energetyczne na Lubelszczyźnie co roku tracą setki tysięcy zł. Pieniądze wyciekają im przez nieuczciwych odbiorców, którzy prześcigają się w wymyślaniu metod nielegalnego poboru energii. Często złodzieje bezkarnie działają przez całe lata.
Złodzieje, aby mniej płacić za prąd, wymyślają różne metody oszukiwania liczników. Aby zmniejszyć ich obroty wkładają klisze fotograficzne. Ludzie wykonują podziemne nielegalne przyłącza, przewiercają otwory w liczniku i zakładają tarcze, które hamują jego obroty. Są i tacy, którzy ciągną prąd bezpośrednio ze słupa energetycznego. Ostatnio upodobali sobie magnesy neodymowe, dzięki którym można zablokować licznik. Jak mówią energetycy tym procederem zajmują się zarówno ci, którzy muszą liczyć każdy grosz, jak i ci, którzy na brak pieniędzy nie narzekają.
Na terenie działania bialskiego Zakładu Energetycznego rekordzistą w nielegalnym poborze energii okazał się człowiek, który naciągnął tę firmę na ponad 20 tys. zł. Najczęściej do tego typu przestępstw dochodzi w Białej Podlaskiej. Wśród mieszkańców tym procederem głównie zajmują się mieszkańcy budynków komunalnych.
Energetycy o kradzieżach dowiadują się z różnych źródeł. - Bardzo często otrzymujemy informacje od sąsiadów - wyjaśnia Korzeniewski. - Staramy się też analizować rachunki za energię elektryczną. Interweniujemy, jeśli zauważymy jakieś ogromne różnice w opłatach za poszczególne miesiące.
Złodzieje naciągają również Zakład Energetyczny w Radzyniu Podlaskim. Szczególnie upodobali sobie zimę i wczesną wiosnę. Wtedy nielegalnie pobierają energię na dogrzewanie mieszkań. - Czasami wynika to z biedy, choć zdarzają się przypadki, że kradną osoby, którym pieniędzy nie brakuje - mówi Krystyna Kuszpa, kierownik ds. obrotu energią elektryczną radzyńskiego Zakładu Energetycznego.