Kilka sztuk metalowych wkrętów do drewna przyczepionych do kawałka gumy, by przy nastąpieniu na nie zrobić jak najwięcej krzywdy – takimi metodami próbuje się walczyć z dziećmi bawiącymi się na placu przed jednym z bloków w Białej Podlaskiej.
Konstrukcja jest pomyślana tak, by dziecko po nastąpieniu lub przewróceniu się na straszaka, poczuło, że nie jest mile widziane na trawniku. O sprawie zaalarmował nas Kamil Januchta. Wraz z sąsiadem w niedzielę pod swoim blokiem przy ul. Asnyka na osiedlu Wola znalazł prawie 30 takich "min".
Ktoś je zrobił, bo nie podobały mu się zabawy dzieci na trawniku przed blokiem. – Byliśmy w szoku. Bo przecież mamy dzieci, które podczas wakacji codziennie wychodzą na plac zabaw czy do piaskownicy. Straszaki były porozrzucane na dużej powierzchni trawnika. Zrobiłem zdjęcia. Ostrzegłem ludzi na portalu społecznościowym – relacjonuje pan Kamil.
Jego zdaniem wkręty są bardzo niebezpieczne zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. – Jak dziecko wejdzie w taki wkręt, może sobie przebić stopę, zakażanie gotowe – podkreśla mieszkaniec osiedla Wola. Kto mógł podrzucić na trawnik takie straszaki? – Trudno kogoś konkretnego podejrzewać. Ale mieszka tu sporo starszych osób, którym przeszkadzają dzieci biegającego po trawnikach czy psy – przyznaje Januchta. – A przecież zależy nam, aby w wakacje dzieci wychodziły na zewnątrz, a nie siedziały przed komputerem czy telewizorem.
O sprawie wiedzą już policja i Straż Miejska. – W poniedziałek na miejscu byli już dzielnicowi. Podjęli czynności sprawdzające. We wtorek je kontynuują. Chcemy ustalić, kto rozrzucił pułapki. Bo wszystko wskazuje na to, że ktoś je wykonał świadomie i celowo – mówi Jarosław Janicki, rzecznik bialskiej policji.
Akcja ma szerszy zasięg, bo w poniedziałek kilka takich straszaków przyniosła do straży miejskiej inna mieszkanka ul. Asnyka. – Znalazła je w piaskownicy. Sama skaleczyła się jednym z nich. Zdecydowaliśmy o częstszym patrolu w tym miejscu – podkreśla Henryk Nędziak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Białej Podlaskiej.
Wkręty-straszaki spotkały się z ostrą krytyką mieszkańców. – Nie rozumiem pobudek, jakimi kierował się ktoś rozrzucając te pułapki. To osoba chyba nie do końca myśląca. Niestety ale niektórym przeszkadza wszystko. Na pewno teraz trzeba zachować ostrożność – uważa Izabela Kunicka.