Sekcja zwłok nie wyjaśniła przyczyn śmierci Pawła Jemielnika. 30-latek rozbił się swoim samochodem w drodze do pracy, po czym przepadł bez wieści. Jego ciało odnaleziono po kilku tygodniach poszukiwań.
– U mężczyzny stwierdzono uraz głowy i nogi – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Nie wiadomo jednak, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Zwłoki odnaleziono bowiem w stanie rozkładu. W tej sytuacji konieczne będą dalsze badania i analiza dowodów zebranych w sprawie.
Pierwszych ustaleń biegłych można się spodziewać za ok. 3 tygodnie. Paweł Jemielnik został już wstępnie zidentyfikowany przez członków rodziny.
Mężczyzna zaginął 18 kwietnia. Mieszkał w Młyńcu, niedaleko Białej Podlaskiej. Rano wyjechał do pracy w pobliskiej miejscowości. Po drodze miał wypadek samochodowy. Jego opel uderzył w trzy drzewa. W rozbitym aucie nie odnaleziono jednak kierowcy. Trwające trzy dni poszukiwania w okolicach miejsca wypadku nie dały rezultatu. W akcji brali udział członkowie rodziny, znajomi, strażacy i policjanci. Do poszukiwań ściągnięto nawet specjalny zespołów z KGP. Wykorzystano psa tropiącego, śmigłowiec, drona i kamerę termowizyjną. Krewni 30-latka korzystali również z pomocy jasnowidza. Jego wizja się nie potwierdziła. Później rodzina Jemielnika zdecydowała się poprosić o pomoc Krzysztofa Rutkowskiego.
Na ciało poszukiwanego 30-latka trafił w ubiegły czwartek miejscowy leśniczy. Zwłoki leżały w odległości 2–3 km od miejsca wypadku, na ścieżce, w bagnistym terenie. Paweł Jemielnik zostawił ciężarną żonę i dziecko.