
Stoczek Łukowski nie wykorzysta 700 tysięcy złotych, jakie zaproponował mu PFRON na dofinansowanie utworzenia Zakładów Aktywności Zawodowej, w których pracę znalazłoby piętnastu niepełnosprawnych.

W tej sytuacji konieczność wypracowania przez niepełnosprawnych co najmniej 25 procent kosztów utrzymania placówki to kolejny argument przeciw ZAZ. W magistracie wiedzą bowiem, że jeśli to się nie uda, koszty poniesie miasto. Powiatowy zespół ds. orzekania o stopniu niepełnosprawności już w połowie zeszłego roku przebadał potencjalnych chętnych do pracy w ZAZ. - Nie chcieliśmy przedłużać procedury uruchamiania zakładu. Orzekaliśmy pozytywnie w przypadku około dwudziestu niepełnosprawnych, którzy mogliby tam pracować. - mówi Lech Dębczak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Łukowie.
Powstanie ZAZ w Stoczku byłoby zagrożeniem dla działających tam Warsztatów Terapii Zajęciowej. Według przepisów przysposobieniem do życia społecznego dotkniętych przez los ludzi jest uczestnictwo w warsztatach, potem praca w ZAZ, wreszcie w Zakładzie Pracy Chronionej. - Ludzie zazwyczaj nie chcą oddawać niepełnosprawnych krewnych do warsztatów. Dlatego mam problemy ze skompletowaniem wymaganej dwudziestki uczestników. Jeśli by przeszli do ZAZ, mielibyśmy problemy z utrzymaniem placówki - wyjaśnia kierowniczka warsztatów Joanna Sękowska - Czub.